Powrót do domu

Polska - USA 2:3. Polskie siatkarki przegrały mecz ostatniej szansy w tie breaku 13:15 i pożegnały się z turniejem.

Aktualizacja: 17.08.2008 18:25 Publikacja: 17.08.2008 10:10

Milena Sadurek

Milena Sadurek

Foto: AFP

- Nie patrzymy na tabelę, nie liczymy punktów, nie oglądamy się na innych. Najpierw musimy wygrać z Amerykankami - mówił trener Polek Marco Bonitta przed tym spotkaniem. Pytany jak to zrobić, powtarzał to co zwykle: odrzucić rywalki serwisem bo mają słabsze przyjęcie. Nie pozwolić na grę środkiem, bo potrafią to robić jak mało kto. Skoncentrować się na każdej piłce, wytrzymać napięcie przed dwie godziny i wtedy wszystko będzie dobrze - snuł optymistyczne wizje. Rachunek był prosty. Polki aby wygrać rywalizację o premiowane awansem czwarte miejsce musiały wysoko pokonać USA i czekać na wynik meczu Chiny-Japonia.

Pierwszy set długo trzymał w napięciu. Amerykanki choć już wcześniej zapewniły sobie awans do ćwierćfinału nie stosowały taryfy ulgowej. Chinka Lang Ping posłała do boju wszystko to co ma najlepsze. Uważa, że tylko zwycięstwo buduje zespół, porażki go niszczą od środka. Polki grające bez Maszy Liktoras, narzekającej na ból barku Anny Podolec, bez Anny Barańskiej, która weszła tylko na chwilę, by zaserwować w siatkę walczyły o każdą piłkę. Rozgrywała Katarzyna Skorupa, która w przegranym meczu z Japonią zapewniła sobie miejsce w wyjściowym składzie zmieniając po dwóch fatalnych setach Milenę Sadurek.

Jeszcze nie tak dawno Skorupa oglądała mecze z boku, w kwadracie dla rezerwowych. Wchodziła na kilka minut, czasami na jedno zagranie i powrót tam, gdzie było jej miejsce. Pierwszą rozgrywającą była Sadurek i nic nie zapowiadało zmiany, co więcej wydawało się, że Skorupa może stracić miejsce w drużynie i zabraknie jej na igrzyskach gdyż konflikt między nią i Bonittą nabrzmiewał niebezpiecznie. Na szczęście załagodzono go przy szklance piwa na Tajwanie, w Tajpej, gdzie Polki grały w Grand Prix. Ostatecznie Bonitta przekonał się do Skorupy już podczas igrzysk.

Początkowo wydawało się, że decydujący dla losów spotkania z Amerykankami będzie wysoko wygrany (25:18) pierwszy set, choć wcześniej nic nie zapowiadało takiego rozstrzygnięcia. Nasze siatkarki przegrywały 7:10, 10:13 i dopiero, gdy wyszły na prowadzenie 18:16 uwierzyły, że mogą z powodzeniem walczyć o zwycięstwo. Ostatnie punkty zdobyły Katarzyna Gajgał serwisowym asem i Agnieszka Bednarek szybkim atakiem.

Amerykanki to jednak mistrzynie motywacji. Ich przegrany set nie jest w stanie załamać. Nominalne rezerwowe grają na podobnym poziomie jak te, które są w wyjściowym składzie. Nie mówią o konfliktach tylko o zwycięstwach. I to je pcha do lepszej gry. Tak właśnie doprowadziły do piątego, rozstrzygającego seta, wygrywając czwartą partię zdecydowanie 25:19, choć poprzednią równie wysoko przegrały.

Tie break zaczął się jak marzenie. Po trzech akcjach Katarzyny Skowrońskiej Polki prowadziły 3:0 i miały uśmiech na ustach. Później gdy Amerykanki uciekły na dwa punkty (11:13) w oczach była determinacja, by odrobić straty. Po serwisowym asie Skowrońskiej był remis i nadzieje odżyły. Ale po dwóch kolejnych akcjach w oczach naszych siatkarek były już tylko łzy. Najpierw Gajgał nie przebiła sie przez blok Amerykanek, chwilę zbyt słaby później atak Mileny Rosner został podbity, a kontra rywalek zakończyła to spotkanie.

- Wierzyłam do końca, że wygramy, a Japonki przegrają wysoko z Chinkami i awansujemy. Wierzyłam, bo nic innego już nam nie zostało. Sprawy wymknęły się nam z rąk wcześniej - mówiła najskuteczniejsza w tym meczu Skowrońska (27 punktów). Obie wraz z Małgorzatą Glinką wykonały 75 procent ataków całego zespołu. Poza Mileną Rosner, która robiła co mogła nie miały tego dnia większego wsparcia.

Ten przegrany mecz z Amerykankami kończy pewną historię żeńskiej siatkówki. Z drużyną żegnają się Małgorzata Glinka i Masza Liktoras, a kilka innych zapowiada przerwę w narodowych występach. Marco Bonitta dla którego również był to ostatni występ w polskich barwach mówi jednak, że to zespół przyszłości, tylko trzeba być cierpliwym i dać szansę jego następcy.

To nie są łzy smutku. Po prostu za dużo było emocji i nadziei. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Myślę, że jak wstanę rano i spojrzę w lustro to tej opinii nie zmienię. Przy czwartym kolejnym ataku nie mogłam już oddychać. Czasami też potrzebuję odpoczynku. Zrobiłam wszystko co byłam w stanie, ale chwilami nie miałam już sił. Jesteśmy średniej klasy drużyną, która może wygrywać tylko wtedy, kiedy każda z nas zagra na najwyższym poziomie. Tym razem ciężar spoczywał jednak na mniejszej grupie niż zawsze. Zmian było za mało, a do tych co były też można mieć zastrzeżenia.

j.p.

Polska:

Katarzyna Skowrońska-Dolata (27 pkt), Katarzyna Gajgał (7), Małgorzata Glinka (14), Agnieszka Bednarek (12), Milena Rosner (12), Katarzyna Skorupa (3), Mariola Zenik (libero) oraz Anna Podolec (2), Anna Barańska.

USA:

Danielle Scott-Arruda (4), Tayyiba Haneef-Park (3), Heather Bown (11), Kimberly Glass (5), Logan Tom (25), Robyn Ah Mow-Santos, Nicole Davis (libero) oraz Ogonna Nnamani (17)

- Nie patrzymy na tabelę, nie liczymy punktów, nie oglądamy się na innych. Najpierw musimy wygrać z Amerykankami - mówił trener Polek Marco Bonitta przed tym spotkaniem. Pytany jak to zrobić, powtarzał to co zwykle: odrzucić rywalki serwisem bo mają słabsze przyjęcie. Nie pozwolić na grę środkiem, bo potrafią to robić jak mało kto. Skoncentrować się na każdej piłce, wytrzymać napięcie przed dwie godziny i wtedy wszystko będzie dobrze - snuł optymistyczne wizje. Rachunek był prosty. Polki aby wygrać rywalizację o premiowane awansem czwarte miejsce musiały wysoko pokonać USA i czekać na wynik meczu Chiny-Japonia.

Pozostało 88% artykułu
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Siatkówka
Transfery w PlusLidze. Zbroili się wszyscy
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska