Takiej obsady turniej poświęcony pamięci Jerzego Huberta Wagnera jeszcze nie miał. Pięć drużyn (Włochy, Serbia, Polska, Hiszpania i Chiny) jest w dziesiątce rankingu FIVB. Tym bardziej cieszy łatwy awans Polaków. W czwartek wygrali pewnie z Hiszpanią, mistrzem Europy, w drugim meczu nie dali szans Chińczykom, którzy w tegorocznej Lidze Światowej pokonali Włochów i Amerykanów.
Daniel Castellani po zwycięstwie z Hiszpanią zapowiadał, że z Chinami zagra inny skład. Wolne dostali Paweł Zagumny, Marcin Możdżonek, Piotr Gruszka i Piotr Gacek. Pokazali się Grzegorz Łomacz, Zbigniew Bartman, Krzysztof Ignaczak oraz Marcin Wika i Marcel Gromadowski, którzy weszli w trzecim secie.
Tych zmian było chyba za dużo, bo Polacy właśnie wtedy stracili rytm gry i po kilku minutach przegrywali 2:8. Wika daleki był od swojej najlepszej formy z igrzysk w Pekinie, ale usprawiedliwia go fakt, że miał poważną kontuzję.
Gromadowski grał dobrze, zbijał pewnie i skutecznie, ale wszystko wskazuje na to, że rywalizację z Jakubem Jaroszem i Gruszką na pozycji atakującego już przegrał. Tak samo jak Polacy przegrali trzeciego seta. Próbowali ambitnie gonić, ze stanu 11:20 zmniejszyli przewagę rywali do trzech punktów (20:23), ale ostatnie, zwycięskie, zdobywali już Chińczycy.
W czwartym secie nasi siatkarze przegrywali 9:13, a rywale chyba za wcześnie uwierzyli, że mogą doprowadzić do tie-breaka i zaczęli tracić punkty. Na tym poziomie rywalizacji strata sześciu w jednym ustawieniu nie może przynieść nic dobrego. Na boisko w miejsce Wiki wrócił Michał Ruciak, nieźle grał też wprowadzony za Kadziewicza Piotr Nowakowski. Chińczycy się pogubili.