Bułgaria na kolanach

Po 26 latach polscy siatkarze zagrają o złoty medal mistrzostw Europy z Francją. W półfinałowym meczu z Bułgarią nie stracili nawet jednego seta.

Aktualizacja: 13.09.2009 15:55 Publikacja: 13.09.2009 09:46

Bułgaria na kolanach

Foto: AFP

[b]Polska - Bułgaria 3:0[/b]

- Byliście lepsi, mogę tylko pogratulować i życzyć sukcesu w finale - mówił na konferencji prasowej Władymir Nikołow, atakujący i kapitan bułgarskiej drużyny. W podobnym tonie wypowiadał się też szkoleniowiec Bułgarów, Włoch Silvano Prandi. - Dwadzieścia lat temu Daniel Castellani był moim najlepszym zawodnikiem w Padwie. Inteligentnym, twórczym, jak mało kto rozumiejącym niuanse taktyki. Teraz pokazał, że jest też znakomitym trenerem - komplementował Argentyńczyka Prandi.

Bułgarzy byli faworytem w meczu z Polakami. Przez eliminacje przeszli jak burza, przegrali tylko z Rosjanami mając już zapewniony awans do strefy medalowej. Nikołow narzekał na niesprawiedliwy jego zdaniem przydział do grup, dawał do zrozumienia, że Polska miała dużo szczęścia rywalizując ze znacznie słabszymi drużynami niż Bułgaria. - Dobrze, że tak mówi. To sygnał, że Bułgarzy mają kompleksy i wcale nie są tak mocni jak im się wydaje - skomentował te wypowiedzi Piotr Gruszka. A Daniel Pliński spokojnie kontrował: Przecież oni wygrali z nami w ostatnich latach tylko raz, i to dopiero w tie breaku na kompletnie nieudanych dla nas mistrzostwach Europy w Moskwie. Teraz się z nimi rozprawimy - mówił polski środkowy.

Półfinałowy mecz z Bułgarami od początku układał się po myśli Polaków, którzy rozpoczęli go w składzie: Paweł Zagumny, Gruszka, Bartosz Kurek, Michał Bąkiewicz, Pliński, Marcin Możdżonek i Piotr Gacek w roli libero. Pierwszy punkt zdobył Kurek, a ostatni w pierwszym secie Możdżonek. Rywale nie mieli w nim wiele do powiedzenia. Polscy siatkarze szybko uciekli na bezpieczną odległość (18:12) i nie oddali prowadzenia już do końca.

- Mieliśmy problemy z szybującym serwisem Polaków - tłumaczył po meczu przyczyny porażki Bułgarów Silvano Prandi. - Być może wynik byłby inny gdybyśmy wygrali drugie seta - zastanawiał się Nikołow, najskuteczniejszy w drużynie rywali. Bułgarzy prowadzili 18:17, ale pierwszego setbola mieli przy stanie 24:23 Polacy. Później był remis 26:26 i fantastycznym, inteligentnym atakiem popisał się Kurek - Młody jest niesamowity. Szybko zrozumiał, że czasami bardziej opłaca się zagrać sposobem niż siłą - chwalił jedenaście lat młodszego kolegę Gruszka, który w tym spotkaniu zdobył 18 punktów, najwięcej w polskiej drużynie. Kurek był tylko o punkt gorszy, ale to on w tym najważniejszym drugim secie grał jak profesor. Najpierw doprowadził do remisu 28:28, a chwilę później zatrzymał pojedyńczym blokiem Nikołowa, jedną z dwóch obok Kazijskiego największych armat po bułgarskiej stronie. Ostatni trzydziesty punkt zdobył Gruszka, który rozegrał tu chyba najlepszy turniej w swojej długiej karierze.

W trzeciej partii nic nie pomogły zmiany dokonywane przez włoskiego trenera Bułgarów. Ani Walentin Bratojew, ani Metodi Ananiew, którzy wchodzili za Todora Aleksiewa nie byli w stanie zmienić obrazu tego spotkania.

A Polacy od początku do końca, z zimną krwią punktowali faworyzowanych Bułgarów, którzy z minuty na minutę tracili wiarę w siebie. Pełne rezygnacji spojrzenie Ananiewa w połowie trzeciego seta było bardzo wymowne. Młody przyjmujący naszych rywali chyba już czuł, że w tym dniu musi się pogodzić z porażką.

Castellani pytany później w którym momencie był już pewny wygranej, twierdzi, że do końca prosił zawodników o koncentrację. Przy stanie 20:13 wiedział, że historyczny sukces jest na wyciągnięcie ręki, ale wciąż dmuchał na zimne. Bułgarzy rzucili się do odrabiania strat, zablokowali Plińskiego i było już tylko 22:18 dla polskiej drużyny. - Do końca graliśmy z chłodną głową, emocje zdusiliśmy w sobie głęboko - powie Gruszka. A Pliński na pytanie, który sukces ceni wyżej, srebro mistrzostw świata, czy finał mistrzostw Europy odpowie, że tytuł wicemistrzów świata i tamte mecze w Japonii sprawiły, że z Bułgarią Polacy zagrali tak spokojnie, jak prawdziwi mistrzowie.

Ostatni punkt w wygranym półfinale zdobył Gruszka, którego jeszcze kilka miesięcy temu nie widziano w reprezentacyjnym zespole. Nominalny przyjmujący, który w potrzebie znów został atakującym, by poprowadzić Polskę do historycznych zwycięstw.

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/60512,362444.html]Przeczytaj relację z meczu Polska-Bułgaria, piłka po piłce[/link][/b]

[ramka] [b] Powiedzieli po meczu[/b]

[b]Daniel Castellani ( trener polskiego zespołu):[/b] To największy sukces w mojej trenerskiej karierze. Nieporównywalny z niczym innym. Wiara w to, że możemy coś wielkiego zdziałać w mistrzostwach Europy zrodziła się w sparingowych meczach z Bułgarią I Czechami. Mieszanka rutyny z młodością dała ładunek o dużej sile rażenia. Ja staram się tylko służyć pomocą siatkarzom. Esencją siatkówki jest umiejętność szybkiego reagowania na to co robi przeciwnik. Kiedy Prandi ustawił szczelny blok na Kurka i Gruszkę nie było sensu walić głową w mur, tylko go ominąć. I tak zrobiliśmy.

[b]Piotr Gruszka (atakujący naszej drużyny):[/b] Jeszcze nie przyjmuję gratulacji, mistrzostwa trwają. Srebro mnie nie zadowala, chcę więcej. Przed meczem z Bułgarami byliśmy zaskakująco spokojni. To nie zdarza się często. Przed wyjazdem na halę powiedziałem to Piotrkowi Gackowi. Miał podobne odczucia. W trakcie meczu czułem się mocny, wiedziałem kiedy atakować po rękach, kiedy mijać blok. Dużo pomagał mi siedzący na trybunach Krzysztof Ignaczak. Jego wskazówki dotyczące bułgarskiego bloku były bardzo cenne.

[b]Daniel Pliński (środkowy):[/b] Zagraliśmy perfekcyjnie. Dokładnie tak jak sobie życzył trener Castellani. Bułgarzy byli zbyt pewni siebie i zapłacili za to wysoką cenę. Nasi skrzydłowi, Piotr Gruszka i Bartek Kurek spisali się bez zarzutu. Nikołow i Kazijski, ich największe gwiazdy tym razem wystąpili w rolach drugoplanowych. Ale to jeszcze nie koniec. Jeśli w finale zagramy tak jak z Bułgarią możemy zdobyć pierwszy złoty medal w historii polskiej siatkówki. [/ramka]

[ramka][b]Wyniki półfinałów.[/b]

Polska - Bułgaria 3:0 (25:19, 30:28, 25:20). Polska - P. Zagumny (3 pkt), P. Gruszka (18), D. Pliński (6), M . Możdżonek (10), B. Kurek (17), M. Bąkiewicz (4), P. Gacek i P. Nowakowski, M. Ruciak, P. Woicki, Z. Bartman, J. Jarosz.

Rosja - Francja 2:3 (18:25, 22:25, 27:25, 25:15, 15:17)

[b]W finale (niedziela, 19.30) zagra Polska z Francją. W meczu o brązowy medal (16.30) Bułgaria zmierzy się z Rosją [/b] [/ramka]

[ramka][b]Wspólne kibicowanie[/b]

Mecz finałowy kibice będą mogli oglądać na telebimach, które zostaną wystawione w miastach, w których odbędą się Mistrzostwa Europy siatkarek - w Warszawie (Plac Defilad od strony Al. Jerozolimskich), Krakowie (Rynek Główny), we Wrocławiu (Rynek Główny) oraz w Poznaniu (Rynek Główny). Początek imprezy zaplanowano na godzinę 16.00, kiedy to rozegrany zostanie mecz o trzecie miejsce Mistrzostw Europy. O godzinie 19.30 rozpocznie się transmisja z walki Polaków o złoto.

W poniedziałek na Placu Defilad - bez względu na wynik jutrzejszego meczu - odbędzie się też feta na cześć siatkarzy, którzy wylądują w Warszawie ok. 12.40. Kibice mile widziani.

[i]amk[/i][/ramka]

[b]Polska - Bułgaria 3:0[/b]

- Byliście lepsi, mogę tylko pogratulować i życzyć sukcesu w finale - mówił na konferencji prasowej Władymir Nikołow, atakujący i kapitan bułgarskiej drużyny. W podobnym tonie wypowiadał się też szkoleniowiec Bułgarów, Włoch Silvano Prandi. - Dwadzieścia lat temu Daniel Castellani był moim najlepszym zawodnikiem w Padwie. Inteligentnym, twórczym, jak mało kto rozumiejącym niuanse taktyki. Teraz pokazał, że jest też znakomitym trenerem - komplementował Argentyńczyka Prandi.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń