Reklama
Rozwiń

Zawieszone nad przepaścią

Polska – Hiszpania 3:2. Zwycięstwo przyszło z najwyższym trudem. W sobotę mecz z Chorwacją, w niedzielę z Holandią

Publikacja: 26.09.2009 02:59

Atak Hiszpanek starają się zablokować Katarzyna Gajgał (z lewej) i Anna Woźniakowska-Witczak

Atak Hiszpanek starają się zablokować Katarzyna Gajgał (z lewej) i Anna Woźniakowska-Witczak

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

– Z Hiszpanią musimy wygrać. Nie ma innego wyjścia. Porażka oznacza w praktyce pożegnanie się z turniejem i wstyd – mówił przed rozpoczęciem mistrzostw Jerzy Matlak, trener polskiego zespołu. Przestrzegał też, by nie lekceważyć rywalek. – Tak, są najsłabsze w naszej grupie, ale jak dasz im szansę, to zrobią wszystko, by ją wykorzystać. Nie mają nic do stracenia – tłumaczył, lecz chyba nie wierzył, że czarny scenariusz jest możliwy.

Przed piątym setem stał z boku i nie mówił nic, bo jego dziewczyny przerażone wisiały już nad przepaścią. Guido Vermeulen, holenderski trener Hiszpanek, powie później na konferencji prasowej, że Polki zaczęły ten mecz bardzo dobrze, ale gdy po dwóch przegranych setach zmienił strategię serwisu swojego zespołu, zaczęły popełniać błędy. – Nasz serwis był zróżnicowany, raz mocniejszy, raz lżejszy, dokładniejszy, kierowany w różne strefy boiska. Ataki staraliśmy się kończyć tylko z pewnych piłek – tłumaczył.

– To nie miało większego znaczenia. To my sami narobiliśmy sobie kłopotów – ripostował Matlak.

W takim meczu jak ten można tylko czekać, aż się skończy. Polki potrafią grać znacznie lepiej, więc nadzieja, że wygrają, nie gasła. Najważniejsze, że nie straciła jej publiczność. 12,5 tysiąca kibiców grało razem z naszymi siatkarkami, pomagało najgłośniej, jak mogło.

W tie-breaku Matlak znów wrócił do wyjściowego składu. Liczne zmiany w poprzednich dwóch setach nie dały rezultatu. Znów rozgrywała Milena Sadurek, którą zastąpiła Izabela Bełcik, wróciła Aleksandra Jagieło, zmieniając Annę Woźniakowską. Po przekątnej z rozgrywającą od początku do końca grała Joanna Kaczor i choć zdobyła najwięcej punktów w naszym zespole (21), nie była tak skuteczna jak ostatnio. Polki po zbiciu Oli Jagieło prowadziły już 9:6, ale wystarczył autowy serwis naszej kapitan Anny Barańskiej, nieporozumienie pomiędzy środkową Katarzyną Gajgał i Sadurek oraz błąd przyjęcia zagrywki, by znów był remis 9:9.

Od tego momentu jednak to Hiszpanki się pogubiły. Być może za wcześnie uwierzyły, że sensacyjna wygrana nad gospodarzem mistrzostw jest możliwa? Popełniły dwa istotne błędy, a Kaczor nagle odzyskała wigor. Jej ataki były takie, jakich oczekiwano, choć przez chwilę wydawało się, że doznała kontuzji, która wyeliminuje ją z gry. Ostatni punkt, przy stanie 14:11, podarowały nam Hiszpanki, atakując w aut.

– Teraz idziemy jak najszybciej spać i zapominamy o wszystkim, co tu się stało – rzuciła po meczu jedna z naszych siatkarek. Inna dodała: – Jeśli mamy wygrywać, to takie horrory mogą być do końca.

Pytanie tylko, co na to trener Matlak. Mógłby nie wytrzymać tylu emocji. W sobotę Polki grają z Chorwacją (17.30, transmisja w Polsacie), która w meczu z Holandią nie miała nic do powiedzenia. Chorwatki mające w składzie kilka bardzo dobrych siatkarek przypominały małe dziewczynki w piaskownicy, ale gdy staną naprzeciw Polek, mogą przejść metamorfozę. O Holenderkach, z którymi zagramy w niedzielę (17, Polsat), lepiej na razie nie myśleć. Wydają się zbyt silne, ale w żeńskiej siatkówce takie pojęcia nie zawsze mają sens.

[i]-Janusz Pindera z Łodzi[/i]

[ramka]Grupa A (Łódź): • Holandia – Chorwacja 3:0 (25:11, 25:18, 25:12) • Polska – Hiszpania 3:2 (25:15, 25:20, 19:25, 23:25, 15:11)

Grupa B (Wrocław): • Turcja – Francja 3:0 (25:22, 25:9, 25:15) • Włochy – Niemcy 3:0 (25:15, 25:22, 25:22).

Grupa C (Bydgoszcz): • Belgia – Białoruś 3:1 (26:28, 25:20, 27:25, 25:22) • Rosja – Bułgaria 3:0 (25:19, 25:9, 25:14).

Grupa D (Katowice): • Serbia – Azerbejdżan 3:0 (25:12, 25:21, 25:19) • Słowacja – Czechy 3:2 (25:21, 17:25, 19:25, 25:23, 15:13).[/ramka]

[ramka][b]Jerzy Matlak, trener reprezentacji Polski[/b]

Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, co się stało po dwóch wygranych setach. Czy to wynik kardynalnych i zupełnie niezrozumiałych błędów, które popełniliśmy w tym spotkaniu, czy też lepszej, niż zakładaliśmy, gry rywalek. Chwilami nie poznawałem swoich zawodniczek. Kiedy zwycięstwo zaczęło wymykać się im z rąk, były jak sparaliżowane, nic do nich nie docierało. Na szczęście był to horror ze szczęśliwym zakończeniem, trzeba o nim zapomnieć i zagrać z Chorwacją na miarę swych możliwości. [/ramka]

[ramka][b]Aleksandra Jagieło, przyjmująca polskiego zespołu[/b]

Miałyśmy ryzykować serwisem, bo Hiszpanki nie najlepiej radzą sobie z jego przyjęciem. Później okazało się, że to my mamy problem z ich serwem, a one nasz przyjmują dość pewnie. Próbowałyśmy się motywować, ale nic nam nie wychodziło. Zamiast trzech łatwych setów był dreszczowiec, którego szczęśliwe zakończenie wisiało na włosku. Publiczność była wspaniała, grała razem z nami, wspierała nas w najtrudniejszych momentach. Myślę, że dałyśmy niepotrzebnie szansę Hiszpankom i one uwierzyły, że mogą nas pokonać. Świetnie broniły, dobrze grały blokiem. Były lepsze, niż myślałyśmy. [/ramka]

Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku