Medal wciąż możliwy

Czwarty mecz w tym roku z Holandią nie przyniósł Polkom szczęśliwego zakończenia, ale walczyły o jak najlepszy wynik do końca. W niedzielę o 17:00 zagrają o brąz z Niemkami. Holenderki będą walczyło o złoto z Włoszkami.

Aktualizacja: 04.10.2009 17:23 Publikacja: 03.10.2009 18:53

Medal wciąż możliwy

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/60512,1,372502.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/b]

Początek meczu z Holenderkami nastrajał optymistycznie. Po ataku środkowej Katarzyny Gajgał nasze siatkarki objęły prowadzenie 1:0, a wypełniona do ostatniego miejsca (13500 widzów) Atlas ARENA oszalała ze szczęścia. Później kłopoty z przyjęciem bardzo trudnej zagrywki rywalek miała nasza libero Mariola Zenik, ale mimo to wymiana ciosów z obu stron trwała w najlepsze. Po autowym ataku gwiazdy holenderskiego zespołu - Manon Flier Polki miały punkt przewagi (6:5). Chwilę później po skutecznej zagrywce Aleksandry Jagieło prowadziły 7:5 i nic nie wskazywało na to, że już wkrótce nastąpi długa trwająca zapaść naszej drużyny.

Od stanu 8:7 Polki przestały być równorzędnym rywalem Holandii. Do końca tego seta zdobyły już tylko trzy punkty, a przeciwnik po drugiej stronie siatki 18. Wydawało się, że to będzie nokautujący cios, bo w drugiej partii było niewiele lepiej. Pomarańczowe wygrały ją 21:12 nie dając naszym siatkarkom najmniejszych szans. - Grały nadzwyczajnie - powie później o swoich zawodniczkach Avital Selinger, trener holenderskiej drużyny. - Nigdy jeszcze nie widziałem takiej perfekcji w ich wykonaniu - komplementował dalej swój zespół Selinger, który nie ukrywa, że przyjechał na te mistrzostwa po złoty medal.

- A ataku grały jak mężczyźni, w obronie niezwykle ofiarnie, sprawdzonym, wyćwiczonym przez lata systemem - oceniał Holenderki Piotr Makowski, zastępujący od meczu z Belgią Jerzego Matlaka, który cały czas czuwa przy łóżku ciężko chorej żony.

Anna Barańska, kapitan naszego zespołu w pierwszym secie zdobyła tylko jeden punkt, podobnie jak druga skrzydłowa Ola Jagieło. Przez blok rywalek nie potrafiła się też przebić najskuteczniejsza do tej pory Joanna Kaczor. - Byłam dziwnie zmęczona, miałam spore problemy, by kończyć ataki - przyzna szczerze już po meczu.

Ci, którzy po dwóch szybko przegranych setach przekreślili już szanse Polek na dłuższą grę w tym spotkaniu musieli zmienić zdanie. - Wystarczyło, że dynamika naszej gry, co zrozumiałe spadła w trzeciej partii o 5 procent, a waszego wzrosła o te 5 procent i obraz meczu uległ zmianie - tłumaczył Selinger. To samo powiedziała chyba najlepsza atakująca tego turnieju Manon Flier. - Pierwsze dwa sety grałyśmy fantastycznie, ale w trzecim popełniałyśmy już więcej błędów, szczególnie serwisowe - mówiła z uśmiechem pełnym szczęścia.

A Polki przypomniały sobie widocznie wygrane spotkanie z Rosją, bo zaczęły grać równie skutecznie jak w środę. Od stanu 6:5 nie oddały prowadzenia już do końca. Skuteczność odzyskała Kaczor (15 pkt, najwięcej w polskim zespole), podobnie Barańska (14 pkt). Nie pomagały atomowe ataki mierzącej 191 cm Flier i jeszcze wyższej (194 cm) Chaine Staelens. Po bombie Kaczor (z wystawy przyjmującej Oli Jagieło) było już 22:18 dla Polek. Chwilę później Jagieło zaserwowała asa, Barańska przełamała w swoim stylu holenderski blok, a ostatni punkt zdobyła Kaczor i nasze siatkarki mogły się cieszyć z pierwszego w tym wygranego seta z tym zespołem.

Nadzieje na tie break i zwycięstwo rozwiane zostałe wraz z ostatnim atakiem środkowej Caroline Vensink, ale gdy Polki prowadziły 16:14 rywalkom wcale nie było do śmiechu. Nasze siatkarki biły się o każdy punkt jak o życie i wszystko w tym meczu było jeszcze możliwe. Holenderki uciekły na bezpieczną odległość dopiero w końcówce tej partii wykorzystując błędy naszego zespołu. Najpierw Barańska zaserwowała w aut i było 20:18 dla rywalek, po chwili w wyniku nieporozumienia pomiędzy rozgrywającą Mileną Sadurek i środkową Agnieszką Bednarek Holandia prowadziła już 21:18. Ale nawet po asie serwisowym Flier (22:18) Polki nie zamierzały się poddać. Walczyły do końca, ale z tak dobrze dysponowanym przeciwnikiem nie były w stanie wygrać. - Zmieniliśmy w odpowiedniej chwili bieg i odjechaliśmy - skomentował sukces swojego zespołu Selinger. A kapitan Barańska przyznała: Były po prostu lepsze. Szkoda. Zagramy o brąz.

[ramka]Wyniki sobotnich półfinałów:

[b]Polska - Holandia[/b] 1:3 (11:25, 15:25, 25:20, 20:25)

[b]Włochy - Niemcy[/b] 3:1 (25:10, 22:25, 25:12, 25:22). [/ramka]

[ramka]

[b] Niedzielne mecze:[/b]

• O 3. miejsce(Polska - Niemcy): 17.00 (Polsat Sport)

• Finał(Holandia Włochy): 20.00 (Polsat Sport)[/ramka]

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/60512,1,372502.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/b]

Początek meczu z Holenderkami nastrajał optymistycznie. Po ataku środkowej Katarzyny Gajgał nasze siatkarki objęły prowadzenie 1:0, a wypełniona do ostatniego miejsca (13500 widzów) Atlas ARENA oszalała ze szczęścia. Później kłopoty z przyjęciem bardzo trudnej zagrywki rywalek miała nasza libero Mariola Zenik, ale mimo to wymiana ciosów z obu stron trwała w najlepsze. Po autowym ataku gwiazdy holenderskiego zespołu - Manon Flier Polki miały punkt przewagi (6:5). Chwilę później po skutecznej zagrywce Aleksandry Jagieło prowadziły 7:5 i nic nie wskazywało na to, że już wkrótce nastąpi długa trwająca zapaść naszej drużyny.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia