– Zagraliście znacznie lepiej niż w czwartek, a my popełniliśmy za dużo prostych błędów – mówił na konferencji prasowej trener Niemców Raul Lozano. Bjoern Andrae, kapitan niemieckiej drużyny, dodał, że tym razem Polacy znacznie lepiej serwowali i bardzo dobrze funkcjonował system blok-obrona.
Pierwszy set wróżył jednak mniej przyjemne zakończenie. Daniel Castellani przemeblował skład i puścił na boisko innych graczy niż dzień wcześniej. Od początku do końca rozgrywał Grzegorz Łomacz, swoją szansę dostał Patryk Czarnowski, w pierwszym secie atakował jeszcze Jakub Jarosz, ale pod koniec zmienił go Mariusz Wlazły i chwilami grał jak za najlepszych lat.
– Tego seta powinniśmy wygrać, prowadziliśmy przecież, ale znów popełniliśmy kilka błędów – ocenił Paweł Zagumny, który to spotkanie oglądał z ławki rezerwowych.
Drugi set był lustrzanym odbiciem pierwszego. Goście prowadzili 23:21 i nie potrafili zadać decydującego ciosu. – Przegraliśmy na własne życzenie i pozwoliliśmy Polakom wrócić do gry – skomentował porażkę w tej partii Andrae.
W trzeciej wyrównana gra toczyła się do stanu 14:13 dla Polski. Później na zagrywce stanął Wlazły, huknął kilka razy, a raz technicznym, podciętym serwisem trafił w Georga Grozera i było 19:16. Od tej chwili karty rozdawali mistrzowie Europy, którzy za wszelką cenę chcieli wygrać to pożegnalne spotkanie. Dwa ostatnie punkty to jednak dzieło rywali, którzy popełnili kolejne błędy.