Ale staną w niej ci sami, co stawali ostatnio: Brazylia, Rosja, Serbia, Kuba, Bułgaria, USA, Włochy i Polska. Każda z tych drużyn ma swoje atuty, najwięcej Brazylia, na którą zawsze można liczyć w ciemno. Brazylijczycy po wygraniu turnieju finałowego Ligi Światowej w Cordobie przyjechali do Polski, przegrali z zespołem Daniela Castellaniego pierwszy mecz, ale później wygrali turniej Huberta Wagnera w Bydgoszczy. W minionym tygodniu trzykrotnie pokonali Polaków w Kurytybie. Przed mistrzostwami świata Brazylia będzie jeszcze testować Niemców trenowanych przez Raula Lozano.
[srodtytul] Młoda Rosja [/srodtytul]
Najgroźniejszym rywalem canarinhos są w tym sezonie Rosjanie. Ich włoski trener Daniel Bagnoli stawia na młodych i na razie dobrze na tym wychodzi. Rewelacją turnieju w Cordobie był mierzący 215 cm środkowy Dmitrij Muserski. Bagnoli ma jednak problem. W mistrzostwach świata nie zagra Paweł Abramow, który przegrał walkę z kontuzją. W tej sytuacji wraca do drużyny atakujący Semen Połtawski, z którym wcześniej Włoch się pożegnał.
Włoskiego trenera mają również Bułgarzy. Silvano Prandi, tak jak kiedyś Hubert Wagner, zapowiada złoty medal, ale choć ma Mateja Kazijskiego i Władymira Nikołowa, to kilka słabszych punktów w składzie może Bułgarom przeszkodzić w awansie do strefy medalowej.
Pewniejsi są Serbowie, szczególnie teraz, gdy wrócili do drużyny rozgrywający Nikola Grbić i atakujący Ivan Miljković. Z nimi w składzie siatkarze Serbii są w stanie walczyć z najlepszymi.