Siatkarze grają z Brazylią, polski mecz prawdy

Mecz Polska – Brazylia to byłby w mistrzostwach świata finał marzeń, ale wygrać trzeba już teraz. Polacy na szczęście wiedzą, jak grać z Brazylią

Publikacja: 30.09.2010 01:19

Brazylijczyk Rodrigao (z prawej) blokuje atak Ahmeda Khadiego w meczu z Tunezją

Brazylijczyk Rodrigao (z prawej) blokuje atak Ahmeda Khadiego w meczu z Tunezją

Foto: FORUM/REUTERS

– Gramy z nimi, bo tu zaprowadził nas wynik, a nie chłodna kalkulacja – mówi trener naszego zespołu Daniel Castellani. On wie, że ten mecz jest za wcześnie.

Trzy najlepsze drużyny ostatnich mistrzostw świata (jest jeszcze Bułgaria) w jednej grupie, z której dalej awansują tylko dwie, to wynik chorego regulaminu i kombinowania innych.

Polacy na szczęście wiedzą, jak grać z Brazylią. Tak przynajmniej twierdzą. Ostatnie z trzech towarzyskich spotkań w Kurytybie było wyrównane, a tie break dramatyczny. Zwycięsko wyszli z niego canarinhos, ale to Polacy pierwsi mieli meczbola, co więcej – mecz właściwie był już wygrany, ale brazylijski sędzia zmienił decyzję i po chwili cieszyli się gospodarze.

Nasi siatkarze nie czekali długo na rewanż. Mecz z Brazylijczykami, który pod koniec sierpnia rozegrali w nowej hali sportowej znajdującej się na granicy Gdańska i Sopotu, wygrali 3: 2. Czy podobny sukces możliwy jest w Ankonie?

Pesymiści od razu przypomną tegoroczny turniej poświęcony pamięci Huberta Wagnera w Bydgoszczy i kolejną porażkę z Brazylią. Ale i wtedy polscy siatkarze czuli, że mogą wygrać. Mówił o tym w rozmowie z „Rz“ Michał Winiarski, mówili inni siatkarze. – To już nie taka Brazylia, jaką oglądaliśmy przed laty. Są na wyciągnięcie ręki – powtarzali.

Ale to wciąż jest najlepsza drużyna ostatniej dekady. Mistrzowie olimpijscy z Aten (2004), wicemistrzowie z Pekinu (2008), gdzie nieoczekiwanie przegrali finał z USA. Cztery lata temu wygrali mistrzostwa świata w Japonii, pokonując w finale Polskę 3:0. W lipcu znów byli najlepsi w Lidze Światowej.

Trener Bernardo Rezende i jego zawodnicy nigdy przed wielką imprezą nie mówią, że jadą po złoty medal, ale tak naprawdę inny ich nie interesuje. Jednak bez genialnego rozgrywającego Ricardo, Brazylijczycy są bardziej przewidywalni niż kiedyś. Zastępujący go syn trenera, Bruno, ostatnio nie był w najwyższej formie, więc częściej rozgrywał Marlon.

Problem w tym, że tuż przed mistrzostwami, gdy canarinhos grali w Europie, Marlon poważnie zachorował i nie wiadomo kiedy wróci do gry. Trener Rezende też ma problemy zdrowotne, podczas pobytu w Polsce zerwał ścięgno Achillesa i dopiero dochodzi do siebie. Ale Brazylia to wciąż potęga. I nie zmieniają tego faktu dwie porażki w meczach sparingowych z Niemcami, tuż przed mistrzostwami, oraz przegrana w Weronie w fazie grupowej z Kubą.

– Może nie są tak efektowni jak za czasów Ricardo, ale wciąż grają najszybciej i najdokładniej na świecie – podkreśla Paweł Zagumny. Castellani z kolei mówi, jak ważną rolę odgrywa w tym zespole jego kolega z dawnych lat, Bernardo Rezende. – Od kiedy w 2001 roku został trenerem reprezentacji, nastała złota era Brazylii.

Filarami obecnego zespołu są dwaj znakomici przyjmujący – Dante i Murilo oraz środkowy Rodrigao. Wiele też zależy od dyspozycji mierzącego 212 cm atakującego Vissotto. Słynny Giba, przez wiele lat najlepszy siatkarz świata, teraz wchodzi na zmiany, ale z psychologicznego punktu widzenia wciąż jest liderem.

Brakuje libero Sergio, który nie zdążył wrócić do formy po ciężkiej kontuzji, ale udanie zastąpił go Mario, uznany za najlepszego zawodnika na tej pozycji w finałach Ligi Światowej w Cordobie. Na środku obok Rodrigao zagra chyba Lucas (209 cm), ale w każdej chwili może go zastąpić nie- mniej skuteczny Sidao (203 cm). Rozgrywać będzie Bruno Rezende. Innej możliwości nie ma.

To jest dla zespołu Castellaniego pierwsza gra o wszystko. Pokonany, by awansować, musi wygrać z Bułgarią i liczyć na dobre ratio (stosunek zdobytych do straconych małych punktów), gdy w dużych punktach będzie remis.

Drużyny, które awansują do trzeciej fazy zostaną podzielone na cztery grupy po trzy zespoły. Zwycięzcy tych grup spotkają się w półfinałach. ?

[ramka][srodtytul]II Faza Grupowa[/srodtytul]

Grupa N (Ankona)

• Polska – Brazylia (czwartek, 21) • Bułgaria – Polska (piątek, 17) • Brazylia – Bułgaria (sobota, 21).

Grupa G (Katania)

• Portoryko – Niemcy (czwartek, 17) • Niemcy – Włochy (piątek, 21) • Włochy – Portoryko (sobota, 21).

Grupa H (Mediolan)

• Kuba – Serbia (czwartek, 17) • Meksyk – Kuba (piątek, 21) • Serbia – Meksyk (sobota, 17).

Grupa I (Katania)

• Rosja – Egipt (czwartek, 21) • Hiszpania – Rosja (piątek, 17) • Egipt – Hiszpania (sobota, 17).

Grupa L (Ankona)

• USA – Czechy (czwartek, 17) • Kamerun – USA (piątek, 21) • Czechy – Kamerun (sobota, 17).

Grupa M (Mediolan)

• Francja – Argentyna (czwartek, 21) • Japonia – Francja (piątek, 17) • Argentyna – Japonia (sobota, 21).

Mecze Polaków w Polsacie, pozostałe w Polsacie Sport i Polsacie Sport Extra.[/ramka]

[i]- Janusz Pindera z Ankony[/i]

[ramka][srodtytul]Bernardo Rezende,trener reprezentacji Brazylii[/srodtytul]

Siłą polskiego zespołu są zmiennicy. Dojrzeliście do tego, by wygrywać wielkie imprezy. Paweł Zagumny zawsze był świetnym rozgrywającym, ale potrzebował czasu, by grać jak teraz. Polska zagrała znakomity mecz z Niemcami, jest to też zasługa drużyny Raula Lozano.

My również gramy dobrze, choć przegraliśmy z Kubą. Więcej, mogę zapewnić, że graliśmy lepiej niż w finale Ligi Światowej. Oczywiście każdy ma swoje kłopoty. My nie mamy Sergio, rozchorował się po przyjeździe do Europy Marlon, a wam kontuzja wyeliminowała Daniela Plińskiego, który był bardzo ważnym graczem.

Być może jesteśmy nieco słabsi niż dawniej, bo przecież ze złotego składu z Japonii zostało tylko czterech graczy. Taka zmiana pokoleniowa musi zostawiać ślady, a presja dalej jest przecież taka sama jak wtedy.

Mecz z Polską będzie ciężki, gra z jednym rozgrywającym nie jest prosta, jeszcze większy problem sprawiają treningi, ale jakoś musimy sobie z tym radzić. Nie mogę dać gwarancji, że wszystko na tych mistrzostwach wygramy, ale mogę dać słowo, że nikomu nie odpuścimy.

To dziwne, że w pierwszym meczu zagra zespół, który był najlepszy w grupie (Polska), z drugim (Brazylia), a nie z trzecim (Bułgaria). To kolejne potwierdzenie, jak wiele luk ma regulamin. Włosi nikomu nie ułatwiają zadania, robią wszystko, by ułatwić sobie drogę do Rzymu, a najgroźniejszym rywalom możliwie najbardziej utrudnić. To nie jest fair.

—wysłuchał j.p.[/ramka]

– Gramy z nimi, bo tu zaprowadził nas wynik, a nie chłodna kalkulacja – mówi trener naszego zespołu Daniel Castellani. On wie, że ten mecz jest za wcześnie.

Trzy najlepsze drużyny ostatnich mistrzostw świata (jest jeszcze Bułgaria) w jednej grupie, z której dalej awansują tylko dwie, to wynik chorego regulaminu i kombinowania innych.

Pozostało 94% artykułu
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Siatkówka
Transfery w PlusLidze. Zbroili się wszyscy
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Siatkówka
Paryż 2024. Polscy siatkarze wicemistrzami olimpijskimi. Francja była wspanialsza
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje