Finał był bez historii. Kuba nie dała rady obrońcom tytułu

Brazylia zdobyła mistrzostwo świata trzeci raz z rzędu. W meczu o brązowy medal Serbia pokonała Włochy, którym nie pomógł ani przychylny dla nich regulamin rozgrywek, ani kilkanaście tysięcy widzów w rzymskiej hali PalaLottomatica.

Publikacja: 11.10.2010 02:16

Finał był bez historii. Kuba nie dała rady obrońcom tytułu

Foto: AFP

37-letni Nikola Grbić, najlepszy rozgrywający turnieju, i sześć lat młodszy Ivan Miljković otrząsnęli się po dramatycznej półfinałowej porażce z Kubą i zdobyli miejsce na podium. Dla Grbicia to ostatnie mistrzostwa świata, o czym świadczą też łzy na jego twarzy po wygranej z Włochami.

[srodtytul]Sensacja była możliwa[/srodtytul]

Ci, którzy w finale liczyli na wspaniały spektakl, są zawiedzeni, ale na tym polega wielkość Brazylii, która znów bezlitośnie wypunktowała rywala. Tak samo jak cztery lata temu w Japonii, gdzie wygrała szybko, bez straty seta, z Polską. Tym razem, podobnie jak wtedy, liczono, że sensacja jest możliwa. Brazylia bez genialnego rozgrywającego Ricardo, który po konflikcie z trenerem Bernardo Rezende już dawno rozstał się z reprezentacją, wydaje się być słabsza niż kiedyś. Do tego zastępujący go Bruno i Marlon mieli problemy zdrowotne. Było zagrożenie, że w finale będzie rozgrywał atakujący Theo, tak jak w celowo przegranym przez Brazylijczyków meczu z Bułgarią w Ankonie. To nie była jedyna porażka canarinhos w turnieju. Wcześniej, w pierwszej fazie grupowej, pokonali ich po dramatycznym tie-breaku właśnie Kubańczycy i było to jedno z najlepszych spotkań tych mistrzostw.

Kuba przegrała przed finałem raz, z Serbią w grupie, ale gdy doszło do walki o prawo gry o złoty medal, pokonała tą samą Serbię po wspaniałym, pięciosetowym meczu. Być może ta wygrana wyładowała do końca akumulatory młodych, cudownie uzdolnionych chłopców z gorącej wyspy, bo w najważniejszym meczu zagrali bez głowy. Popełnili zdecydowanie więcej błędów, dali się odrzucić od siatki, tylko cztery razy zablokowali rywali, podczas gdy oni ich osiem. W każdym elemencie byli słabsi, więc wygrać finału nie mogli.

[srodtytul]Lepsi na papierze[/srodtytul]

Suche, przedmeczowe statystyki dawały im przecież spore szanse na sukces. Większa siła ataku, skuteczność bloku, nokautujący serwis, to miały być ich atuty. Porównanie kluczowych graczy też wyglądało dla nich korzystnie. Leworęczny rozgrywający Raydel Hierrezuelo prezentował się w ostatnich meczach nie gorzej niż Bruno. Atakujący reprezentacji Kuby, leworęczny Hernandez, na papierze też wydawał się groźniejszy niż mierzący 212 cm Leandro Vissotto, podobnie jak atletycznie zbudowany środkowy Simon od starszego i bardziej doświadczonego Rodrigao. Tylko brazylijscy przyjmujący – Murilo (MVP turnieju) i Dante – w tych porównaniach wychodzili na remis z parą Leon – Leal.

Ale statystyki nie zawsze oddają to, co dzieje się na boisku. W finale Brazylia bardzo szybko zweryfikowała komputerowe wyliczenia. Kilka potężnych serwisowych ciosów w pierwszym secie wyraźnie ostudziło zapędy Kubańczyków. Bez dobrego przyjęcia nie ma ataku – tak mówi stara siatkarska prawda, która znalazła potwierdzenie w tej właśnie partii. W takich sytuacjach mniejsze możliwości manewru ma rozgrywający, w trudniejszej sytuacji są od razu atakujący, a środkowi praktycznie stają się bezrobotni. Doświadczył tego mistrz bloku Simon, który nie zablokował Brazylijczyków ani razu.

O tym, jak zdesperowany musiał być po dwóch przegranych setach kubański trener Orlando Samuel Blackwood, świadczy fakt, że mocno przemeblował skład przed trzecią, ostatnią partią. Leona przesunął na prawą stronę, wprowadził na przyjęcie najstarszego w ekipie Bella, zmienił też rozgrywającego, Hierrezuelo zastąpił Diaz.

Takie pokerowe zagrania czasami przynoszą cudowne zwycięstwa, ale nie w starciu z takim zespołem jak Brazylia. Canarinhos rozdawali karty do końca, nawet przez chwilę nie byli zagrożeni i choć w ostatnich latach mocno zmienili skład, dalej są najlepsi.

[srodtytul]Za cztery lata w Polsce[/srodtytul]

Największą klęskę we Włoszech ponieśli, niestety, Polacy, aktualni mistrzowie Europy, którzy wrócili do domu po dwóch porażkach w Ankonie i zajęli miejsca 13. – 18. wraz z takimi „potęgami”, jak Kamerun i Meksyk. I niewiele zmienia to, że nie kombinowali jak inni, że w Trieście w pierwszej fazie grupowej byli niepokonani i zajęli pierwsze miejsce przed Serbią i Niemcami.

Na rewanż w tej imprezie muszą teraz czekać cztery lata. Kolejne mistrzostwa świata w 2014 roku odbędą się w Polsce. Mirosław Przedpełski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS), poinformował na konferencji prasowej w Rzymie, że rozegrane zostaną one w sześciu miastach (Katowice, Gdańsk, Łódź, Bydgoszcz, Wrocław, Kraków lub Częstochowa). Przedpełski zapewnił, że regulamin tych rozgrywek będzie uczciwy w odróżnieniu od tego, który obowiązywał we Włoszech i wywołał tyle kontrowersji. Wypada wierzyć mu na słowo. ?

[ramka][b]>finał[/b]

Brazylia – Kuba 3:0 (25:22, 25:14, 25:22)

[b]>półfinały[/b]

Serbia – Kuba 2:3 (25:22, 17:25, 29:31, 25:22, 14:16)

Włochy – Brazylia 1:3 (15:25, 22:25, 25:23, 17:25)

[b]O 3. miejsce:[/b] Włochy – Serbia 1:3 (21:25, 20:25, 28:26, 19:25)

[b]O 5. miejsce:[/b] Rosja – USA 3:0 (25:19, 25:21, 25:19)

[b]O 7. miejsce:[/b] Bułgaria – Niemcy 3:0 (26:24, 26:24, 25:21)

[b]O 9. miejsce:[/b] Argentyna – Czechy 3:1 (25:22, 18:25, 25:21, 25:22)

[b]O 11. miejsce:[/b] Hiszpania – Francja 1:3 (17:25, 23:25, 25:16, 21:25)[/ramka]

37-letni Nikola Grbić, najlepszy rozgrywający turnieju, i sześć lat młodszy Ivan Miljković otrząsnęli się po dramatycznej półfinałowej porażce z Kubą i zdobyli miejsce na podium. Dla Grbicia to ostatnie mistrzostwa świata, o czym świadczą też łzy na jego twarzy po wygranej z Włochami.

[srodtytul]Sensacja była możliwa[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia