Trener Matlak wierzy w swoją drużynę

Polskie siatkarki poleciały w środę do Japonii. W przyszły piątek zaczynają się tam mistrzostwa świata

Publikacja: 20.10.2010 22:36

Małgorzata Glinka

Małgorzata Glinka

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

– Zaczynamy z Japonią i Serbią, najtrudniejszymi rywalkami w grupie. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Odpowiem po meczach – żartował przed wyjazdem na lotnisko Jerzy Matlak, trener naszych siatkarek.

A pytany, jak ocenia formę swojego zespołu po sparingowych spotkaniach z Urałoczką Jekaterynburg w Spale, powiedział: – Na razie jest trochę bałaganu i musimy to wszystko poukładać. W Japonii będzie na to czas, zagramy przecież towarzyskie mecze z Niemkami i Kanadą. Z Urałoczką rozegraliśmy dziesięć setów, pierwszy mecz wygraliśmy, drugi przegraliśmy, ale wynik nie był najważniejszy. Myślę, że wiem, na czym stoję.

Matlak przed mistrzostwami dokonał małej rewolucji w składzie. Podziękował Katarzynie Skowrońskiej-Dolacie, która wydawała się być największą gwiazdą zespołu, nie zabrał do Japonii również rozgrywającej Katarzyny Skorupy. Postawił na młodziutką Joannę Wołosz, która będzie wspomagać Milenę Sadurek.

Na razie największym sukcesem Matlaka jest to, że skłonił do powrotu Małgorzatę Glinkę- Mogentale. Najlepsza przed laty siatkarka Europy wraca po dwóch latach przerwy na urlop macierzyński i nie bardzo wiadomo, jak zagra. Matlak wierzy, że powrót będzie udany, bo Glinka to zawodniczka światowego formatu. Wraz z nią wróciła do kadry Aleksandra Jagieło, kapitan drużyny, która rok temu zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy. – One mają za sobą dopiero pięć tygodni treningu. Wierzę, że w Tokio będą lepsze z meczu na mecz – mówi Matlak, który nie dopuszcza myśli, że Polki mogą odpaść z turnieju po pierwszej fazie grupowej.

Ale ciężkie mecze czekają jego drużynę już na początku mistrzostw. 29 października z Japonią, dzień później z Serbią.

– Z Japonkami, przy 15-tysięcznej widowni gra się naprawdę ciężko. Mają nieprzyjemny serwis, świetnie bronią i zawsze walczą jak o życie. Trzeba mieć dużo cierpliwości i wiary we własne siły, by je pokonać. Cały turniej w Japonii będzie próbą charakteru tej drużyny. Jeśli dziewczyny wytrzymają presję, mogą zajść daleko, bo przecież z każdym, oprócz Brazylii, już wygrywały – argumentuje trener polskiej reprezentacji.

W „polskiej” grupie grają jeszcze: Kostaryka, Peru i Algieria. Odpadną dwie drużyny, cztery awansują dalej, do kolejnej grupy składającej się z ośmiu zespołów, z zaliczeniem poprzednich wyników. Finał 14 listopada w Tokio. Regulamin, w odróżnieniu od tego, który obowiązywał podczas mistrzostw świata siatkarzy we Włoszech, premiuje tych, co wygrywają, a nie kombinują i oszukują. To pierwszy powód do optymizmu. Na drugi, związany ze startem Polek, czekamy.

– Zaczynamy z Japonią i Serbią, najtrudniejszymi rywalkami w grupie. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Odpowiem po meczach – żartował przed wyjazdem na lotnisko Jerzy Matlak, trener naszych siatkarek.

A pytany, jak ocenia formę swojego zespołu po sparingowych spotkaniach z Urałoczką Jekaterynburg w Spale, powiedział: – Na razie jest trochę bałaganu i musimy to wszystko poukładać. W Japonii będzie na to czas, zagramy przecież towarzyskie mecze z Niemkami i Kanadą. Z Urałoczką rozegraliśmy dziesięć setów, pierwszy mecz wygraliśmy, drugi przegraliśmy, ale wynik nie był najważniejszy. Myślę, że wiem, na czym stoję.

Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia