Pierwszy mecz, pierwsza porażka

Polki przegrały z Japonkami 2:3 (28:26, 25:21, 20:25, 23:25, 12:15) w pierwszym swoim meczu mistrzostw świata siatkarek, który odbył się w Tokio

Aktualizacja: 30.10.2010 01:55 Publikacja: 29.10.2010 15:14

Pierwszy mecz, pierwsza porażka

Foto: AFP

Od porażki rozpoczęły polskie siatkarki udział na mistrzostwach świata, choć po dwóch setach prowadziły 2:0. Sprawdziło się niestety stare siatkarskie porzekadło - kto nie wygrywa w trzech setach, ten przegrywa 2:3. Brązowe medalistki ostatnich mistrzostw Europy zagrały przeciwko gospodyniom dobre spotkanie, ale w decydujących momentach zabrakło przysłowiowej zimnej krwi.

Oprawa spotkania była imponująca. Już godzinę przed meczem wodzirej odpowiadający za doping, nakręcał odpowiednią atmosferę. Hala Yoyogi National Stadium First Gymnasium wprawdzie nie była wypełniona do ostatniego miejsca, ale dziewięć tysięcy fanów dmuchanymi pałkami potrafiło zrobić niesamowity zamęt. Przez niemal całe spotkanie dało się słyszeć tylko "Let's go Nippon, let's go" (naprzód Japonio).

Już pierwsza partia przyniosła sporą dawkę emocji. Początek znakomity w wykonaniu Japonek, których mocna zagrywka sprawiała polskim zawodniczkom sporo kłopotów. Rozgrywająca Yoshie Takeshita z szybkością shinkasenu, niezwykle precyzyjnie dogrywała piłki swoim koleżankom, gubiąc blok rywalek. Polki nieźle spisywały się w ataku, ale tylko silne zbicia przynosiły punktowe zdobycze. Kiwki i plasy z reguły skazane były na niepowodzenie.

Po drugiej przerwie technicznej role się odwróciły. Ataki Joanny Kaczor i Anny Werblińskiej sprawiły, że sześciopunktowa przewaga Azjatek błyskawicznie stopniała do zera. Potem już do końca trwała walka punkt za punkt. Najpierw gospodynie miały setbola, ale Małgorzata Glinka-Mogentale wyrównała stan meczu. Po chwili to Japonki musiały bronić piłki setowe. Przy stanie 26:26, w ataku nie pomyliła się Werblińska, a w odpowiedzi Saori Kimura uderzyła w aut.

Przegrany w nieco dramatycznych okolicznościach set podłamał Japonki. Zupełnie nie przypominały walczącego zespołu z pierwszej odsłony. A Polki imponowały siłą ataku, a postawą w obronie mogły nawet zawstydzić swoje przeciwniczki, które słynną ze znakomitej gry w tym elemencie. Drugi set od początku toczył się pod kontrolą polskiego zespołu, choć przy stanie 23:20 opiekun biało-czerwonych Jerzy Matlak wolał dmuchać na zimne i poprosił o czas.

Wydawało się, że Polki ograją gospodynie do zera. Prowadziły 14:11, a chwilę wcześniej dwoma fantastycznym obronami w jednej akcji popisała się Werblińska. Nie zniechęciło to jednak siatkarek Japonii, którym udało się "wrócić" do gry. Biało-czerwone miały coraz większe kłopoty ze skończeniem ataku, a od stanu 20:20 na parkiecie niepodzielnie już panowały Japonki, które zdobyły pięć punktów z rzędu.

W czwartym secie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Początkowo prowadziły Japonki (8:6, 13:10), ale później inicjatywę przejął polski zespół. Niestety, prowadząc 21:18 podopieczne Matlaka zaczęły popełniać błędy - zepsuta zagrywka i dwa autowe ataki sprawiły, że o losach pojedynku zadecydował tie-break. W nim również Polkom przytrafiło się zbyt dużo prostych błędów. Przy stanie 12:12 Werblińska zaatakowała w aut, po chwili Megumi Kurihara zdobyła 14. punkt dla gospodyń, które nie dały już sobie wydrzeć zwycięstwa.

W sobotę Polki o godz. 8.00 czasu polskiego zagrają z Serbkami.

[ramka][b]Powiedzieli po meczu:[/b]

[b]Jerzy Matlak (trener reprezentacji Polski):[/b] Mieliśmy mecz wyłożony na tacy. Byliśmy w komfortowej sytuacji, wydawało się, że spotkanie jest pod naszą kontrolą. Niestety, nasze własne błędy oraz determinacja przeciwnika sprawiły, że wypadki potoczyły się inaczej. Nie chcę roztrząsać tej przykrej przegranej. Nie polegliśmy bez walki, to był w końcu bardzo ciężki mecz na inaugurację z gospodarzem mistrzostw. Rezultat jego okoliczności oraz to, że pojedynek trwał dwie i pół godziny, na pewno nie pomoże nam w jutrzejszym spotkaniu z Serbią. Rywalki miały dziś zdecydowanie łatwiejszą przeprawę, a do tego gramy już o 15., więc czasu na odpoczynek nie mamy zbyt wiele.

[b]Masayoshi Manabe (trener reprezentacji Japonii):[/b] Wiedziałem, że będzie to ciężkie spotkanie. Po dwóch pierwszych setach, gdy spojrzałem na statystyki, odbiegaliśmy od rywalek tylko w jednym elemencie - w skuteczności w ataku. Stąd musiałem dokonać zmian. Desygnowałem na parkiet Megumi Kuriharę, bo jest wysoka i dobrze gra w bloku. Starałem się możliwie często dokonywać podwójnej zmiany, bardzo pomogło nam także wejście Saori Sakody.

[b]Aleksandra Jagieło (skrzydłowa reprezentacji Polski):[/b] Przegrałyśmy praktycznie wygrany mecz. Prowadziłyśmy 2:0, a w czwartym secie, gdy było już 22:19 dla nas, mogłyśmy to zakończyć. Porażka strasznie boli, ale trzeba się pozbierać i grać dalej. To pierwszy mecz, turniej jest bardzo długi. Nie mamy za dużo czasu na odpoczynek, ale też wiedziałyśmy, że tak będzie. Trzeba szybko się zregenerować. Mam nadzieję, że ta porażka nas zmobilizuje, a nie podłamie.

[b]Joanna Kaczor (skrzydłowa reprezentacji Polski):[/b] To był bardzo ciężki i zacięty mecz. Jesteśmy bardzo złe na siebie, bo miałyśmy ogromną szansę wygrać. Zabrakło kończącego ataku w trzecim i szczególnie w czwartym secie. Co do mojej gry, wydaje mi się, że w pierwszych dwóch setach było całkiem nieźle. Potem było już coraz trudniej, bo Japonki grały znakomicie w obronie.[/ramka]

[ramka]W mistrzostwach bierze udział 24 reprezentacji. Turniej potrwa do 14 listopada, a tytułu bronią Rosjanki. Rywalizacja toczy się będzie w Tokio, Osace, Hamamatsu i Matsumoto.[/ramka]

[ramka][b]Składy drużyn:[/b]

[b]Polska:[/b] Milena Sadurek, Katarzyna Gajgał, Agnieszka-Bednarek-Kasza, Anna Werblińska, Małgorzata Glinka-Mogentale, Joanna Kaczor, Mariola Zenik (libero) oraz Karolina Kosek, Aleksandra Jagieło

[b]Japonia:[/b] Yoshie Takeshita, Karoi Inoue, Ai Yamamoto, Mai Yamaguchi, Saori Kimura, Yukiko Ebata, Yuko Sano (libero) oraz Akiko Ino, Hitomi Nakamichi, Megumi Kurihara, Saori Sakoda[/ramka]

Od porażki rozpoczęły polskie siatkarki udział na mistrzostwach świata, choć po dwóch setach prowadziły 2:0. Sprawdziło się niestety stare siatkarskie porzekadło - kto nie wygrywa w trzech setach, ten przegrywa 2:3. Brązowe medalistki ostatnich mistrzostw Europy zagrały przeciwko gospodyniom dobre spotkanie, ale w decydujących momentach zabrakło przysłowiowej zimnej krwi.

Oprawa spotkania była imponująca. Już godzinę przed meczem wodzirej odpowiadający za doping, nakręcał odpowiednią atmosferę. Hala Yoyogi National Stadium First Gymnasium wprawdzie nie była wypełniona do ostatniego miejsca, ale dziewięć tysięcy fanów dmuchanymi pałkami potrafiło zrobić niesamowity zamęt. Przez niemal całe spotkanie dało się słyszeć tylko "Let's go Nippon, let's go" (naprzód Japonio).

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia