Trzeba wygrywać i czekać co dalej

Polki pokonały Koreanki, przegrały z Rosjankami i wciąż nie wiedzą, co z nimi będzie

Publikacja: 08.11.2010 02:03

Atakuje Tatiana Koszeliewa, blokują Katarzyna Gajgał i Joanna Kaczor

Atakuje Tatiana Koszeliewa, blokują Katarzyna Gajgał i Joanna Kaczor

Foto: EPA

Z matematycznych obliczeń wynika, że wszystko jest jeszcze możliwe. Nawet awans do strefy medalowej, ale najpierw trzeba wygrać dwa pozostałe mecze (z Chinami jutro i Turcją pojutrze) oraz liczyć, że Japonki przegrają z Koreą i Rosją. Dopiero później zacznie się liczenie małych punktów.

Sobotnie spotkanie Polska – Korea Południowa było długie i dramatyczne. Początek nie nastrajał optymistycznie, nasze siatkarki przegrały pierwszego seta 12:25, ale później to Koreanki nie wiedziały, co się dzieje. Walczyły jednak do końca więc tie break przypominał horror. Na szczęście Małgorzata Glinka (28 punktów), tym razem na pozycji atakującej (Jerzy Matlak przesunął ją z lewego skrzydła na prawe po pierwszym secie) przypomniała wszystkim, że była najlepszą siatkarką w Europie. Ponieważ jej młodszym koleżankom nie drżały ręce w decydujących momentach, Polki wygrały 17:15, cały mecz 3:2 i kilkanaście godzin były w niebie.

Porażka z Rosjankami znów spycha je w okolice piekieł, choć nie wszystko jeszcze stracone. Mecz z mistrzyniami świata zaczął się źle, od przegranych dwóch pierwszych setów, choć w drugim było już lepiej, gdy Polki doprowadziły do remisu 20:20. Trzeci set był najdłuższy i najbardziej emocjonujący. Przypominał te piękne chwile, gdy polskie siatkarki wygrywały na wielkich imprezach z Rosjankami. Tak było w półfinale mistrzostw Europy 2005 r. w Zagrzebiu, skąd drużyna Andrzeja Niemczyka wróciła ze złotym medalem, tak było przed rokiem w Łodzi podczas mistrzostw Europy, które Polki skończyły na miejscu trzecim, a Rosjanki na szóstym.

– Przy stanie 22:18 myślałyśmy, że trzeci set jest już nasz, że nie wszystko jeszcze stracone – powie po meczu środkowa polskiej drużyny Katarzyna Gajgał. – Polki za wcześnie uwierzyły, że wygrają, to je zgubiło – oceni to, co się w tej partii zdarzyło, Jekatierina Gamowa, najlepiej punktująca w drużynie rywalek.

Jerzy Matlak o Rosjankach mówi, że jak jedzie z nimi windą w tokijskim hotelu Keio Plaza to widzi niebo. Są najwyższą drużyną w tych mistrzostwach i potrafią z tego korzystać. – Jak widzisz przed sobą las rąk, to nie łatwo zachować zimną krew. Tak jest z rosyjskim blokiem. Uderzysz na siłę, piłka wróci jeszcze szybciej, więc szukasz dziury w tej ścianie i wtedy ląduje na aucie – tłumaczy Matlak, który uważa, że Rosja obroni w Japonii mistrzowski tytuł.

Mniej więcej tyle samo zwolenników co Rosja ma Brazylia, na razie też niepokonana w tym turnieju. Jeśli jednak dojdzie do powtórki finału sprzed czterech lat, to atuty Rosjanek, tak widoczne w meczu z Polską też będą kluczem do zwycięstwa.

W polskiej grupie wszystko jeszcze możliwe. Każdy, poza Peru, ma tu coś do ugrania. W drugiej grupie, po wygranej Włoszek z USA wciąż możliwy jest ich awans z drugiego miejsca i gra o medale.

Dziś Polki zmierzą się z Chinami (7.45), jutro, na zakończenie eliminacji grupowych, z Turcją (7.45). Jeśli chcą dalej marzyć o medalu, muszą wygrywać.

[ramka][srodtytul]Druga runda [/srodtytul]

[b]Grupa E:[/b] • Polska - Korea Płd. 3:2 (12:25, 25:17, 25:18, 22:25, 17:15)

• Serbia - Turcja 0:3 • Peru - Rosja 0:3

• Japonia - Chiny 1:3 • Peru - Korea 1:3

• Serbia - Chiny 3:1• Polska - Rosja 0:3 (17:25, 21:25, 31:33) • Japonia - Turcja 3:1.

1. Rosja 5 10 15-2

2. Japonia 5 9 13-8

3. Korea Płd. 5 8 12-9

4. Serbia 5 8 10-9

5. Polska 5 7 9-11

6. Turcja 5 7 10-10

7. Chiny 5 6 5-13

8. Peru 5 5 3-15

[b]Grupa F:[/b] • Holandia - Kuba 3:1 • Czechy - USA 0:3 • Brazylia - Tajlandia 3:0

• Włochy - Niemcy 3:1 • Holandia

- Tajlandia 1:3 • Czechy - Niemcy 0:3

• Brazylia - Kuba 3:1 • Włochy - USA 3:1

1. Brazylia 5 10 15-3

2. USA 5 9 13-5

3. Niemcy 5 8 10- 6

4. Włochy 5 8 11-10

5. Holandia 5 7 9-10

6. Kuba 5 6 5-14

7. Czechy 5 6 5-14

Z matematycznych obliczeń wynika, że wszystko jest jeszcze możliwe. Nawet awans do strefy medalowej, ale najpierw trzeba wygrać dwa pozostałe mecze (z Chinami jutro i Turcją pojutrze) oraz liczyć, że Japonki przegrają z Koreą i Rosją. Dopiero później zacznie się liczenie małych punktów.

Sobotnie spotkanie Polska – Korea Południowa było długie i dramatyczne. Początek nie nastrajał optymistycznie, nasze siatkarki przegrały pierwszego seta 12:25, ale później to Koreanki nie wiedziały, co się dzieje. Walczyły jednak do końca więc tie break przypominał horror. Na szczęście Małgorzata Glinka (28 punktów), tym razem na pozycji atakującej (Jerzy Matlak przesunął ją z lewego skrzydła na prawe po pierwszym secie) przypomniała wszystkim, że była najlepszą siatkarką w Europie. Ponieważ jej młodszym koleżankom nie drżały ręce w decydujących momentach, Polki wygrały 17:15, cały mecz 3:2 i kilkanaście godzin były w niebie.

Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Siatkówka
Transfery w PlusLidze. Zbroili się wszyscy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Siatkówka
Paryż 2024. Polscy siatkarze wicemistrzami olimpijskimi. Francja była wspanialsza