Za dużo błędów

Polacy przegrali po raz drugi z Brazylią w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Światowej. Tym razem 0:3

Publikacja: 01.07.2011 02:49

Za dużo błędów

Foto: ROL

Korespondencja z Katowic

– To był nasz najsłabszy mecz w tych rozgrywkach, ale czasami takie się zdarzają. Gorzej, że nie podjęliśmy walki – mówił trener polskiej drużyny Andrea Anastasi. Dla kogoś, kto tak nie lubi przegrywać jak on, musi to być przykre, ale Włoch wie przecież doskonale, że Brazylia jest znacznie lepszym zespołem.

Polacy w pierwszym secie grali z mistrzami świata jak równy z równym tylko do stanu 10:10, później było już tylko gorzej. W tej partii środkowi zdobyli tylko jeden punkt (Marcin Możdżonek), a Bartosz Kurek, jeden z najlepiej punktujących w tej edycji Ligi Światowej, zaledwie dwa. Nieźle radził sobie w ataku Zbigniew Bartman, ale nie trwało to długo. Przestojów miał więcej niż dobrej gry, ale i tak zdobył 14 punktów, najwięcej z graczy obu drużyn.

– Popełniając tyle błędów, nie można nawiązać walki z tak dobrze grającą Brazylią – mówił „Rz" kapitan naszej reprezentacji Michał Bąkiewicz, który bardzo chwalił Gibę. – Nie pamiętam, by tak świetnie serwował. Jest niesamowity, taki jak za dawnych lat, gdy był najlepszym siatkarzem świata.

Giba przyznał, że jego drużyna rozegrała znakomite spotkanie, najlepsze w tych rozgrywkach. – Przyjęcie, serwis i atak funkcjonowały bez zarzutu. Byliśmy też bardzo skuteczni w kontrataku. W całym meczu popełniliśmy tylko trzy błędy, grając z kontry – tłumaczył Giba.

Trener Bernardo Rezende też nie krył zadowolenia. – Mam więcej niż sześciu bardzo dobrych zawodników, co cieszy przed turniejem finałowym. Rozegramy tam pięć spotkań w pięć dni, więc przygotowanie fizyczne jest bardzo ważne – mówił po wczorajszym spotkaniu.

Dla Rezende mecze w Katowicach to próba generalna przed finałem LŚ w Ergo Arenie w Gdańsku (turniej zaczyna się 6 lipca). Dlatego dokonuje tylu zmian. W drugim spotkaniu zamiast Murilo, MVP ostatnich mistrzostw świata grał Giba, który tworzył z Amaralem Dante niezwykle skuteczny duet. Później Dante grał na skrzydle z Bravo, a w ostatnim, trzecim secie zastąpił go Giba.Tym razem rozgrywał Marlon, a syn trenera Bruno stał w kwadracie dla rezerwowych, wszedł tylko na kilka ostatnich piłek. Zabrakło też mierzącego 209 cm środkowego Lucasa, był za to doświadczony Rodrigao. Takie zmiany jednak w żadnym stopniu nie osłabiają drużyny. Brazylia  jest silna w każdym składzie. To świadczy o jej wielkości.

Polacy próbowali jeszcze walczyć w ostatnim secie, prowadzili 9:7, remisowali 15:15, ale końcówka znów należała do canarinhos. Ostatni punkt zdobył szybkim atakiem z prawego skrzydła Giba, a na MVP drugiego meczu wybrano rozgrywającego Marlona.

GRUPA A:

• Polska – Brazylia 0:3 (17:25, 14:25, 21:25). Tabela: 1. Brazylia 12 32-10 30 pkt, 2. Polska 12 21-19 18, 3. USA 10 20-17 18, 4. Portoryko 10 3-30 0.

GRUPA B:

• Bułgaria – Rosja 3:1 • Niemcy – Japonia 3:1. Tabela: 1. Rosja 11 31-7 29 pkt,  2. Bułgaria 11 25-19 21, 3. Niemcy 11 20-28 12, 4. Japonia 11 10-32 4.

GRUPA C:

• Finlandia – Portugalia 3:2 • Serbia - Argentyna 0:3. Tabela: 1. Argentyna 12 29-15 25 pkt, 2. Serbia 12 26-21 21, 3. Finlandia 11 21-27 14, 4. Portugalia 11 16-29 9.

GRUPA D.

Tabela: 1. Włochy 11 31- 9 28 pkt, 2. Kuba 11 23-19 20, 3. Korea Płd. 11 14-26 10, 4. Francja 11 15-29 8.

Korespondencja z Katowic

– To był nasz najsłabszy mecz w tych rozgrywkach, ale czasami takie się zdarzają. Gorzej, że nie podjęliśmy walki – mówił trener polskiej drużyny Andrea Anastasi. Dla kogoś, kto tak nie lubi przegrywać jak on, musi to być przykre, ale Włoch wie przecież doskonale, że Brazylia jest znacznie lepszym zespołem.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia