Brązowy medal ME polskich siatkarzy

Polacy pokonali Rosję 3:1 i zdobyli brązowy medal mistrzostw Europy. Złoto dla reprezentacji Serbii, która w finale wygrała 3:1 z Włochami

Publikacja: 19.09.2011 03:35

Radość w polskiej ekipie po zwycięskim meczu z Rosją

Radość w polskiej ekipie po zwycięskim meczu z Rosją

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

To miał być turniej Rosjan, wydawało się, że bez problemów zdobędą pierwszy złoty medal mistrzostw Europy po rozpadzie Związku Radzieckiego. Ale potknęli się już w półfinale, bo Serbowie to jedna z tych drużyn, które walczą do końca. Chociaż nie mają już wsparcia Nikoli Grbicia, który dowodził zespołem przez lata, nic nie stracili ze swych atutów.

Rosjanie do meczu z Polakami przystąpili rozbici, tak jakby cały czas myśleli o tym, co zdarzyło się dzień wcześniej. Mimo to początek bitwy o brąz nie zapowiadał tak szczęśliwego zakończenia.

Zespół Władymira Alekny szybko objął prowadzenie, uciekł na kilka punktów (11:7) i wydawało się, że siła fizyczna Rosjan i moc ich ataku wezmą górę. Na szczęście odrodził się Bartosz Kurek (23 punkty w meczu), który nie grał najlepiej w tym turnieju, a w sobotnim półfinale przegranym z Włochami 0:3 po prostu zawiódł.

W pierwszym secie Kurek atakował ze skutecznością

88 procent, sam zdobył w tej partii dziesięć punktów. Miał też wsparcie drugiego skrzydłowego Michała Kubiaka. Nominalni atakujący – Jakub Jarosz, który zaczął spotkanie, i Piotr Gruszka – niewiele mu w tym wygranym secie pomogli.

W trzecim secie Jarosz wrócił na boisko w miejsce Gruszki i raz jeszcze się okazało, że ferowanie wyroków przed zakończeniem meczu nie ma sensu. To był dzień Jarosza zarówno w ataku, jak i na zagrywce.

Kurek wprawdzie był nieco mniej skuteczny, ale za to skuteczność Jarosza rosła. W przełomowej trzeciej partii nie popełnił błędu, zdobył dziewięć punktów, atakując ze stuprocentową skutecznością.

– Jestem dumny i szczęśliwy, bo chłopcy pokazali, że są drużyną wojowników. Już w szatni, gdy głośno słuchali utworu AC/DC „Thunderstruck" (Uderzenie pioruna), poczułem przypływ adrenaliny i wiedziałem, że będzie dobrze. A wygrać z Rosjanami to szczególna sprawa z wielu względów. To przecież był faworyt turnieju, najlepsza drużyna Ligi Światowej. Oni przyjechali tu po złoty medal, a wracają z niczym – mówił szczęśliwy trener Polaków Andrea Anastasi.

Dla niego ten brąz ma wartość szczególną, to kolejne podium z kolejną drużyną. Najpierw było złoto z Włochami (1999) w Wiedniu, później wygrany finał w Moskwie z Hiszpanią (2007) i teraz brąz z Polakami, znów w stolicy Austrii. Po drodze do każdego z tych sukcesów zespoły prowadzone przez Anastasego wygrywały z Rosją. Z naszymi siatkarzami dokonał rzeczy niezwykłej, to było pierwsze zwycięstwo Polaków nad Rosjanami w mistrzostwach Europy.

Szkoda tylko, że sobotni przegrany półfinał z Włochami pozostawił  niedosyt. – Gdybyśmy zagrali tak jak z Rosją, mielibyśmy finał – stwierdził Michał Gogol, jeden z dwóch naszych statystyków. – Za dużo było błędów w ataku, psychika też nie była naszą mocną stroną.

– Przyjęcie i obrona nam nie wyszły. Do tego doszła presja półfinałów – tłumaczył się zmartwiony Marcin Możdżonek.

To była  trzecia kolejna  porażka z Włochami w tym sezonie. Najpierw w Gdańsku w finałowym turnieju Ligi Światowej, miesiąc później w Katowicach w Memoriale Huberta Wagnera.

– A przecież wcale nie zagrywali z taką mocą, jak potrafią, tyle że ich serwis był tym razem bardziej urozmaicony – wyjaśniał Łukasz Żygadło, który znakomicie zna włoskich siatkarzy. Szczególnie chwalił Michała Łaskę, który bardzo pewnie atakował.

– Od trzech lat gram w Serie A i nie pamiętam, by popełnił tak mało błędów – mówił nasz rozgrywający o synu Lecha Łaski, który zdobył olimpijskie złoto dla Polski w Montrealu (1976).

Anastasi zapytany po sobotnim meczu, co było największym problemem polskiej drużyny, powiedział: – Włosi. To oni narzucili swój styl, a tacy gracze jak Łasko, Cristiano Savani, Luigi Mastrangelo czy Dragan Travica potrafili wprowadzić w życie taktykę nakreśloną przez Maura Berruto. Polacy, niestety, byli tylko tłem. Nie tak jak skazywani na porażkę Serbowie, którzy pokazali, jak się walczy do końca, i pokonali faworyzowanych Rosjan. Dla takich meczów jak ten drugi półfinał warto było jechać do Wiednia, na szczęście to samo można powiedzieć o ostatnim spotkaniu Polaków.

Iwan Groźny

Złoty medal zdobyła Serbia po wygranej 3:1 z Włochami.

To na pewno nie był najlepszy finał w ostatnich latach, ale emocji było tyle, ile oczekiwano, gdy grają Serbowie z Włochami. Kiedy w czwartym secie Włosi odskoczyli na kilka punktów (17:14) wydawało się, że w wypełnionej do ostatniego miejsca (prawie 10 tys.) wiedeńskiej Stadthalle zobaczymy kolejny tie-break.

Ale Serbowie mają Ivana Miljkovicia, który jeszcze z reprezentacją Jugosławii wygrywał igrzyska w Sydney (2000) i mistrzostwa Europy w Ostrawie (2001). To on przy stanie 19:17 dla Włochów zdobył trzy kolejne punkty i Serbia wyszła na prowadzenie. Wyrównał nasz człowiek w drużynie Mauro Berruto, Michał Łasko, ale Miljković i jego koledzy nie chcieli tie-breaka. Po ataku Ivana Groźnego, jak mówią o Miljkoviciu, Serbia miała pierwszego meczbola, chwilę później lot piłki zagrywanej przez Milosa Terzicia źle ocenił włoski skrzydłowy Simone Parodi i było po meczu. Posiwiały już, coraz potężniejszy Miljković cieszył się jak dziecko. Ze starej gwardii został tylko on, ale wciąż jest liderem drużyny. Dzięki niemu Serbowie pokonali w półfinale Rosję, a w meczu o złoto Włochów, którzy chyba byli zbyt pewni siebie, myśląc, że to oni staną na najwyższym stopniu podium. ?

Półfinały

? Polska – Włochy 0:3 (22:25, 21:25, 20:25)

? Serbia – Rosja 3:2 (25:23, 17:25, 22:25, 33:31, 15:13)

>Mecz o 3. miejsce

? Polska – Rosja 3:1 (25:23, 18:25, 25:21, 25:19)

>Finał

? Serbia – Włochy 3:1 (17:25, 25:20, 25:23, 26:24).

>Nagrody indywidualne

najlepiej atakujący: Maksym Michajłow (Rosja), blokujący: Marko Podrascanin (Serbia), serwujący: Bartosz Kurek (Polska), libero: Andrea Bari (Włochy), przyjmujący: Nikola Kovacević (Serbia), rozgrywający: Dragan Travica (Włochy), najskuteczniejszy: Maksym Michajłow (Rosja), MVP turnieju: Ivan Miljković (Serbia)

Powiedzieli

Andrea Anastasi | trener Polaków

Jeśli mówię, że jestem z nich dumny, to chyba za mało. Ja ich kocham za to, jak walczą, jak pracują. Wiemy o naszych problemach, a to kolejny turniej, w którym stajemy na podium. Wygrana z Rosją ma smak szczególny, bo to drużyna wybitna. Dlatego wolałem uniknąć jej w fazie play-off. Los sprawił, że zagraliśmy ze sobą o trzecie miejsce i był to najlepszy mecz mojej drużyny. Dzięki takim wygranym chłopcy wierzą, że praca ma sens. Kiedy pytano mnie po porażce z Włochami, dlaczego nie zmieniłem Bartosza Kurka, odpowiedziałem, że byłbym nie fair w stosunku do niego. To ważny zawodnik w tej drużynie. Pokazał to w spotkaniu z Rosją. Nie wiedziałem, że Polacy nigdy wcześniej nie wygrali z Rosjanami w mistrzostwach Europy.     —j.p

Łukasz Żygadło | rozgrywający

Takie chwile zostają na zawsze. To było moje marzenie: poprowadzić reprezentację Polski i stanąć na podium. Wygrywałem z Trentino klubowe mistrzostwa świata i Ligę Mistrzów, byłem najlepszym rozgrywającym tej imprezy w Łodzi, ale tego nie można porównać. Ten medal smakuje szczególnie, tym bardziej że zdobyliśmy go, wygrywając w naprawdę dobrym stylu z zespołem najwyższej klasy. Cieszę się, że w trzecim secie wrócił do gry w wielkim stylu Kuba Jarosz. Pierwszego seta graliśmy bez prawego skrzydła, więc mnie też znacznie ułatwił zadanie. Sobotnią porażkę z Włochami wymazaliśmy z głów szybko, choć szkoda tej straconej szansy.    —j.p.

To miał być turniej Rosjan, wydawało się, że bez problemów zdobędą pierwszy złoty medal mistrzostw Europy po rozpadzie Związku Radzieckiego. Ale potknęli się już w półfinale, bo Serbowie to jedna z tych drużyn, które walczą do końca. Chociaż nie mają już wsparcia Nikoli Grbicia, który dowodził zespołem przez lata, nic nie stracili ze swych atutów.

Rosjanie do meczu z Polakami przystąpili rozbici, tak jakby cały czas myśleli o tym, co zdarzyło się dzień wcześniej. Mimo to początek bitwy o brąz nie zapowiadał tak szczęśliwego zakończenia.

Pozostało 92% artykułu
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Siatkówka
Transfery w PlusLidze. Zbroili się wszyscy
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Siatkówka
Paryż 2024. Polscy siatkarze wicemistrzami olimpijskimi. Francja była wspanialsza
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni