Dziś w ostatnim meczu grupowym Polki powinny w Zrenjaninie (Serbia) pokonać Rumunki i spokojnie czekać na ćwierćfinałowe rywalki.
Sobotni mecz z Izraelem miał być spacerkiem i był, o niedzielnym spotkaniu z Czeszkami mówiono, że będzie najtrudniejsze w fazie grupowej. To miał być solidny zespół, tyle że bez gwiazd. Nie można jednak zapominać, że Helena Havelkova i Aneta Havliczkova grają we włoskiej Serie A, a kilka innych występowało lub występuje w naszej PlusLidze.
Tak naprawdę ciężki i pełen emocji był tylko set drugi, w którym Czeszki miały setbola. Wcześniej nic nie zapowiadało nerwówki, bo nasze siatkarki od początku tej partii prowadziły i wydawało się, że kontrolują to, co się dzieje na boisku. Wystarczyło jednak kilka błędów i w decydującej fazie seta czeskie siatkarki miały punkt przewagi (23:22). Na szczęście Polki nie wpadły w panikę. Najpierw wyrównywała Klaudia Kaczorowska (23:23), później Katarzyna Skowrońska-Dolata (24:24), a ostatni punkt odważnym atakiem z drugiej linii zdobyła Kaczorowska, choć zadanie miała trudne.
Po tych ciosach Czeszki już się nie podniosły. Wprawdzie przy stanie 21:11 w ostatnim secie nasze panie wyciągnęły do nich przyjazną dłoń, co pozwoliło nieco zredukować duże straty (23:18), ale znów Skowrońska-Dolata z Kaczorowską zdobywały ostatnie punkty.
W sobotę nasz zespół jeszcze szybciej niż z Czeszkami rozprawił się z Izraelem, ale w pierwszym secie było nerwowo. Rywalki wracające po 40 latach do ME traciły już tylko punkt, ale na szczęście ostatnie dwa zdobyła Katarzyna Jaszewska i Polki zakończyły tego seta zwycięsko 25:23.