To był sensacyjny hit. Trudno inaczej określić mecz mistrza Polski z wicemistrzem, w dodatku, gdy ten drugi wygrywa bez straty seta.
Obie drużyny przystąpiły do tej konfrontacji osłabione, ale przebieg spotkania pokazał, że brak Michała Winiarskiego w zespole Skry był bardziej odczuwalny niż nieobecność Jurija Gładyra, środkowego Zaksy.
Skra, nie mogąc skorzystać również z kontuzjowanego Michała Bąkiewicza, grała z dwoma ofensywnymi przyjmującymi: Bartoszem Kurkiem i Serbem Konstantinem Cupkoviciem. Trener Jacek Nawrocki przyznał po meczu, że miał obawy, jak będzie wyglądało przyjęcie zagrywki, ale dodał, że nie to zadecydowało o porażce jego drużyny. – Popełniliśmy zbyt wiele błędów na tzw. wysokiej piłce – twierdzi Nawrocki.
Trener gości Krzysztof Stelmach uważa jednak, że brak solidnych przyjmujących miał duże znaczenie. Jego zawodnicy ryzykowali na zagrywce i to się opłaciło.
Najbardziej zacięty był pierwszy set. Skra odrobiła straty, doprowadziła do remisu 23:23, ale decydujące słowo należało do Zaksy. W drugim Skra prowadziła 13:8 i kiedy wydawało się, że wygra tę partię, rywale pokazali klasę. Imponował francuski atakujący Antonin Rouzier i rozgrywający Paweł Zagumny. Widać między nimi chemię, co nie wróży dobrze przeciwnikom.