Polska - Włochy - 3:2 (17:25, 20:25, 25:23, 25:21, 15:12)
Po pierwszych dwóch setach, przegranych przez Polaków w fatalnym stylu do 17 i 20, co wrażliwsi kibice wyłączyli telewizory, relacjonowanie dalszego ciągu pozostawiając mniej nerwowym bliskim.
Polacy w pierwszych dwóch partiach popełnili wszystkie możliwe błędy i wręcz wydawało się, że losy spotkania są przesądzone. Szczególnie gnębił ich nasz rodak, Michał Łasko.
Jednak pod koniec przegranej drugiej partii trener Anastasi wprowadził na boisko Michała Ruciaka, a na początku trzeciej - Kubę Jarosza. Ich obecność okazała się zastrzykiem energii, bo Polacy zaczęli odzyskiwać siły. W trzecim secie zyskali kilkupunktowe prowadzenie, Kuba Jarosz kończył niemal każdy atak, skutecznie blokowali Możdżonek i Ruciak. Paweł Zagumny popisał się kilkoma swoimi słynnymi kiwkami. Wygrali trzeciego seta 25:21.
W czwartym secie walka toczyła się punkt za punkt. Drużyny wymieniały się prowadzeniem. Włosi popełniali mnóstwo błędów w zagrywce. Dopiero po zdobyciu 23. punktu Polacy zmobilizowali się maksymalnie i nie dopuścili do gry na przewagi. Czwarty set: 25:23.