Mimo kryzysu i odejścia z Polski kilku gwiazd (Gyorgy Grozer, Bartosz Kurek, Miguel Angel Falasca) tak ciekawego siatkarskiego sezonu kibice mogliby sobie życzyć zawsze.
Jak w dobrym filmie są nagłe zwroty akcji, pościgi i strzelaniny.
Ziemia zatrzęsła się już w drugiej kolejce, kiedy bogaty Jastrzębski Węgiel przegrał z AZS Politechniką Warszawską. Potem zaskoczeń też nie brakowało. Delecta Bydgoszcz pokonała mistrza Polski Asseco Resovię, za chwilę to samo zrobił najbiedniejszy w stawce Wkręt-met AZS Częstochowa. W Rzeszowie grają reprezentanci Polski, Niemiec, USA, Serbii, a w Częstochowie trener Marek Kardos sklejał zespół m.in z juniorów Skry.
Na koniec pierwszej rundy Politechnika wygrała jeszcze na Torwarze z Bełchatowem i serię niespodzianek można było uznać za dopełnioną. Co nie znaczy, że wyczerpaną. Na początek rundy rewanżowej Lotos Trefl Gdańsk pokonał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.
Pieniądze w dalszym ciągu są ważne, ale już nie najważniejsze. Przed sezonem uzbroiła się tylko ZAKSA, i to ona jest liderem, już od trzeciej kolejki. Zwłaszcza że wzmocniła się kosztem rywali, zabierając z Bełchatowa Marcina Możdżonka. Ściągnęła też trenera Daniela Castellaniego, który w Polsce ma patent na sukcesy.