Polski Związek Piłki Siatkowej pod koniec grudnia odwołał selekcjonera Alojzego Świderka i teraz się zastanawia, komu powierzyć kadrę. Do połowy marca podobno wszystko musi być rozstrzygnięte, ale sprawa się przeciąga, a już we wrześniu są mistrzostwa Europy.
Związek nie może się pomylić, bo od kilku lat w kobiecej reprezentacji panuje bałagan, niezależnie od tego, kto ją prowadzi – Polak czy obcokrajowiec. A przecież było tak dobrze. Kobiety zdobyły dwa mistrzostwa Europy (2003, 2005), jeszcze zanim mężczyźni zostali wicemistrzami świata pod wodzą Raula Lozano (2006). Nazwano je złotkami, kibice je uwielbiali, telewizje chciały pokazywać, ale zaraz potem zaczęły się problemy.
Były już za kadencji Andrzeja Niemczyka, który pokłócił się z Małgorzatą Glinką. Za liderką reprezentacji wstawiły się koleżanki i do tąpnięcia doszło w czasie Pucharu Świata, akurat mniej więcej wtedy, kiedy pracę z kadrą mężczyzn zaczynał Lozano. – Trener Niemczyk miał twardą rękę, ale potrafił też przytulić i pożartować. Taki powinien być trener kobiecej drużyny – mówi „Rz" reprezentantka Polski Izabela Bełcik. Następcą Niemczyka został Marco Bonitta, który właśnie pokłócił się we Włoszech i był do wzięcia. Najpierw było sporo zachwytów, a potem wielkie rozczarowanie, kiedy żegnano go po igrzyskach w Pekinie (2008). Też były konflikty, usuwanie zawodniczek z reprezentacji, nieporozumienia. Bonitta tuż przed igrzyskami wyrzucił z drużyny trzy zawodniczki: Katarzynę Skowrońską-Dolatę, Annę Werblińską i Katarzynę Skorupę. Wszystko rzekomo przez nieporozumienie. Potem pozwolił wrócić do drużyny Skowrońskiej, ale sukcesu na igrzyskach nie odniósł. Zostawił po sobie złe wspomnienia i publicznie prane brudy, wzajemne oskarżenia o kłamstwa i niekompetencję.
Od tego czasu reprezentację prowadzili tylko polscy trenerzy, najpierw Jerzy Matlak (w czasie mistrzostw Europy na chwilę zastąpił go Piotr Makowski), potem krótko Wiesław Popik i ostatnio Alojzy Świderek. Konflikty się nie skończyły. Trener Matlak w 2010 roku znów wyrzucił z kadry Skowrońską i rozgrywającą Katarzynę Skorupę, ale za to do składu wróciła Glinka.
I to jest chyba największe zmartwienie przy wyborze selekcjonera: na kogo postawić, żeby scalić grupę i uniknąć konfliktów w przyszłości? Katarzyna Skowrońska-Dolata mówiła, że najważniejszy jest trener z charyzmą, taki za którym zawodniczki pójdą w ogień, człowiek z zewnątrz, ze świeżym spojrzeniem. I sugeruje, że potrzebny jest szkoleniowiec z zagranicy. PZPS twierdzi, że przed nikim nie zamyka drogi, obcokrajowca nie wyklucza, ale w pierwszej kolejności ma rozmawiać z trzema polskimi trenerami i spośród nich wybierać. Na razie znane jest jedno nazwisko: Piotr Makowski, który ostatnio świetnie sobie radzi z męską Delectą Bydgoszcz. A dwaj pozostali Polacy? Na razie to tajemnica. – Ich nazwisk jeszcze nie mogę podać, nie chciałbym, żeby dowiedzieli się o naszej propozycji z prasy – mówi „Rz" Witold Roman, szef wyszkolenia PZPS.