Jeszcze nie tak dawno 37-letni były kapitan reprezentacji Francji znalazł się na peryferiach wielkiego sportu. Gdy Antiga opuszczał Skrę, wydawało się, że już nic ekscytującego w Polsce go nie spotka. Ale najpierw odrodził się w Bydgoszczy, by znów trafić do Bełchatowa. Teraz podpisze trzyletni kontrakt z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej, który żegna się z Andreą Anastasim i zatrudni Francuza na stanowisku pierwszego trenera narodowej drużyny.
Szaleństwo czy kiepski żart, można zapytać. Na rok przed mistrzostwami świata w Polsce związek decyduje się oddać reprezentację w ręce człowieka, który nie ma żadnego trenerskiego doświadczenia. Co więcej, w ręce wciąż czynnego zawodnika, który do maja będzie występował w PlusLidze w barwach Skry. Sytuacja wcześniej nieznana, prowokująca do zadawania niewygodnych dla działaczy pytań.
Trzyletni kontrakt, a co będzie, gdy mistrzostwa świata zakończą się klęską, gdy Antiga, znakomity siatkarz, minie się z powołaniem i nie sprawdzi w roli trenera? Z Anastasim podpisano nowy, dwuletni kontrakt po nieudanych igrzyskach olimpijskich w Londynie. Teraz trzeba mu będzie płacić przez kolejnych kilkanaście miesięcy, choć jego już w naszym kraju nie będzie. Czyżby to była polska specjalność?
Andrzej Niemczyk, który z polskimi siatkarkami dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Europy, przyrównuje wybór Antigi do gry w totolotka. A mówi to człowiek, który nie unikał w trenerskim życiu pokerowych rozwiązań. Ryszard Bosek pamięta czasy, gdy trenerem kadry zostawał Hubert Wagner, kolega z boiska. Twierdzi, że gwarantem nieoczekiwanej decyzji jest dla niego Philippe Blaine, kiedyś wielki siatkarz, a później długo trener reprezentacji Francji. Jego zdaniem ta dwójka może poprowadzić naszą drużynę do sukcesów. – Stephane rozpali w chłopakach nowy ogień, a Philippe zajmie się stroną szkoleniową, na tym zna się najlepiej. Z Wagnerem też tak kiedyś było, nie wszyscy cieszyli się z jego nominacji. A to, że Antiga będzie do maja bronił barw Skry Bełchatów, w niczym mu nie przeszkodzi. Z bliska zobaczy, na kogo może liczyć, a na kogo nie. Ale ryzyko jest – mówi „Rz" Bosek.
Mirosław Przedpełski, prezes PZPS, podkreśla, że to jego pomysł. To on wymyślił Antigę i Blaina do pomocy. Więc jeśli wymyślił, to oznacza, że bierze odpowiedzialność. To jedna z najbardziej ryzykownych decyzji, jakie podjął. Piotr Makowski, trener żeńskiej reprezentacji, były szkoleniowiec Delecty Bydgoszcz, gdzie Antiga miał znakomity sezon, mówi o Francuzie: – On jak mało kto potrafi łączyć ludzi.