Reklama
Rozwiń

Obowiązek wygrywania trudno udźwignąć

Nawet ci, którzy naprawdę wiedzą, o co w tym sporcie chodzi, nie potrafią ocenić możliwości tej drużyny - mówi Ryszard Bosek, mistrz świata i złoty medalista olimpijski z Montrealu (1976).

Publikacja: 30.08.2014 02:23

Rz: Zdobędziemy medal, jak pan sądzi?

Ryszard Bosek:

Nie jestem wróżką, a kandydatów do podium jest znacznie więcej niż medalowych miejsc. Brazylia, Rosja, USA to faworyci, do tego Włochy, kto wie, może jeszcze Niemcy i Serbia. No i Polska, lecz łatwo nie będzie. Jak już awansujemy do czwórki najlepszych drużyn świata, to niech się dzieje co chce.

Ale tak z ręką na sercu wie pan, czego się po naszej drużynie można spodziewać?

Wiem tylko, że Stephane  Antiga poszedł na całość. Skoczył na bardzo głęboką wodę bez koła ratunkowego, a wcześniej zrobili to ci, którzy go wybrali. Jeśli jednak Polacy będą wygrywać, to będzie wychwalany pod niebiosa.

A są szanse, że to będzie wynik, na jaki czekamy?

Nawet ci, którzy naprawdę wiedzą, o co w tym sporcie chodzi, nie potrafią ocenić możliwości tej drużyny. Grać potrafią, myślę, że są w stanie wygrać z każdym, ale czy tak będzie, to już temat na inne opowiadanie. Trochę się boję pierwszego meczu z Serbią, nie wiem, jak mniej doświadczeni zawodnicy poradzą sobie w kolejnych spotkaniach, jeśli w tym przydarzy się porażka, której nie można  wykluczyć.

Ale w zespole są też bardzo doświadczeni Paweł Zagumny, Michał Winiarski, Mariusz Wlazły, Krzysztof Ignaczak. A Piotr Nowakowski czy Marcin Możdżonek też mają za sobą udział w wielkich imprezach...

I to mnie uspokaja, bo doświadczenie przy takiej presji jest bardzo istotne. Myślę, że Antiga spróbuje wykorzystać każdego ze swoich wybrańców. Przy tak długim turnieju to może być dobry pomysł.

Jakie mamy atuty?

Ktoś powie, że kibiców. Zgoda, są najlepsi na świecie. Najpierw Stadion Narodowy, a później hale we Wrocławiu, Łodzi i mam nadzieję, że w Katowicach, będą pełne. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że czasami gra u siebie wcale nie musi być łatwiejsza. Obowiązku wygrywania nie jest bowiem łatwo udźwignąć.

Miałem na myśli argumenty czysto siatkarskie...

Mamy dobre przyjęcie i serwis. Szczególnie zagrywkę typu flot, która bardzo utrudnia przyjęcie rywalowi. A jak on ma z tym kłopot, to od razu rosną szanse naszego bloku. Ale zobaczymy, jak się zachowają nasi zawodnicy, gdy przeciwnik zacznie nam sprawiać problemy swoim serwisem. Dopiero wtedy się przekonamy, jak ten zespół daje sobie radę w kryzysowych sytuacjach. Kiedy my zdobywaliśmy złote medale w Meksyku (1974) i Montrealu (1976), zagrywka nie była takim zagrożeniem jak teraz. Dziś, gdy Dmitrij Muserski (środkowy reprezentacji Rosji – przyp. red.) czy  Iwan Zajcew (włoski atakujący) wystrzelą po kilka pocisków po 130 km/godz., może być po wszystkim.

My mamy Mariusza Wlazłego, mocno zagrywa też Michał Kubiak, do tego Piotr Nowakowski potrafi postraszyć flotem...

I na nich liczymy. Serwis może ustawić grę, tym bardziej że nie mamy kilerów potrafiących kończyć ataki z wysokiej piłki. Musimy grać szybko, kombinacyjnie, a do tego trzeba mieć perfekcyjne przyjęcie.

Co pan sądzi o decyzji Antigi, który zrezygnował z Bartosza Kurka?

Myślę, że Bartek mógłby pomóc drużynie, szkoda, że go nie ma, ale decyzja zapadła, nie ma sensu rozdrapywać ran.

Hubert Wagner też rezygnował z wybitnych graczy. Na igrzyska do Montrealu nie wziął Stanisława Gościniaka, najlepszego rozgrywającego MŚ w Meksyku...

Tak, ale powiedział mu o tym znacznie wcześniej, był więc czas, by się solidnie przygotować, grając bez niego. Zresztą Wiesław Gawłowski, który go zastąpił, odegrał swą rolę znakomicie.

Co było największą siłą waszej złotej drużyny?

Wiara, że możemy wygrać z każdym, którą wpoił nam Wagner. On zmienił  naszą mentalność, zmienił też system gry, do którego dobrał odpowiednich zawodników.

Czy ci, którzy wyjdą w sobotę, by grać z Serbią na Stadionie Narodowym, też wierzą, że mogą wygrać z każdym?

Myślę, że wierzą, ale nie wiem, czy są na tyle odporni psychicznie, by przetrzymać nawałnicę, która się tam rozpęta. I tak będzie w każdym meczu, szczególnie w pierwszej fazie mistrzostw może być ciężko. A później, mam nadzieję, że wraz ze zwycięstwami, przyjdzie pewność. I jak już rozwiniemy husarskie skrzydła, to inni będą mieć kłopoty. Tylko od razu nie oczekujmy zbyt wiele, a wtedy i radość z sukcesu będzie większa.

—rozmawiał Janusz Pindera

Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku