Po pewnej wygranej Polaków z Serbami na Stadionie Narodowym chyba nikt nie stawia na zwycięstwo Australii we Wrocławiu.
Ale dwa lata temu na igrzyskach w Londynie Polacy też byli faworytami, a drużyna Andrei Anastasiego przegrała 1:3, co sprawiło, że w ćwierćfinale musiała się zmierzyć z Rosją zamiast z niżej notowanymi Niemcami.
Australia to rywal może nie tak wysoko notowany jak Serbowie, ale niebezpieczny i niemający nic do stracenia. A Polacy mają konkretny cel: kolejne zwycięstwo za trzy punkty.
Australijczycy też mają za sobą pierwsze spotkanie – wygraną z Kamerunem 3:0. Z tym samym Kamerunem, z którym przegrali cztery lata temu na mistrzostwach świata we Włoszech, przez co, tak jak Polacy, wcześniej wrócili do domu. Tym razem „Nieposkromione Lwy" walczyły ambitnie, ale rezultat był mizerny.
– Obejrzeliśmy już mecz Australii z Kamerunem, ale zbyt wielu informacji nie uzyskaliśmy – powiedział Antiga. A pytany o sobotni sukces z Serbią, powiedział, że Polacy mogą grać jeszcze lepiej.