Stephane Antiga nie okazuje przesadnie radości, ale widać, że jest szczęśliwy. Polacy grają jak z nut. Dwie szybkie wygrane bez straty seta z Serbią i Australią dają nadzieję na radosne mistrzostwa. Wszyscy chwalą serwis, skuteczne przyjęcie zagrywki i obronę Polaków. Rozkręca się Mariusz Wlazły, świetnie spisuje się Mateusz Mika, w życiowej formie jest Michał Winiarski, a Paweł Zagumny przypomina sobie czasy, gdy był najlepszym rozgrywającym na świecie. Antiga narzeka trochę na kontratak, ale jest przekonany, że to kwestia czasu. – Będziemy grali jeszcze lepiej – mówi z przekonaniem trener polskiej reprezentacji.
Teraz przed Polakami dwa teoretycznie łatwe mecze: z Wenezuelą i Kamerunem. Wenezuela była znacznie groźniejsza dekadę temu. Teraz nie powinna zagrozić Polakom, ale jak mówi Wojciech Drzyzga, przed laty rozgrywający naszej reprezentacji, dziś komentator Polsatu: – Siatkówka to wredna gra. Nigdy nie możesz być pewny swego. Szczególnie gdy grasz ze słabszym i jesteś przekonany, że nic złego nie może ci się przytrafić.
Dlatego Antiga tak często mówi o koncentracji, a zawodnicy podkreślają, że nie lekceważą nikogo. Polacy stoją przed wielką szansą, by z pierwszej fazy grupowej wyjść z czystym kontem, więc na głupią porażkę z Wenezuelą absolutnie nie mogą sobie pozwolić.
Na szczęście nic jej nie zapowiada. Wszystkie polskie ogniwa są mocne i wydaje się, że drużyna nie ma słabych punktów. Owszem, można narzekać i mówić, że Mariusz Wlazły przed laty atakował z większą dynamiką i potrafił sam wygrywać mecze, ale to tylko półprawda. Wlazły, co sam podkreśla, gra teraz inaczej. Lubi atak z szybkiej piłki i kiedy taką dostanie, zdobywa punkty.
To już nie te czasy, gdy obowiązywało ligowe powiedzenie: kto ma Wlazłego, ten wygrywa. Teraz reprezentacja ma młodego Mateusza Mikę, ma doświadczonego kapitana Michała Winiarskiego, skutecznych środkowych Piotra Nowakowskiego i Karola Kłosa oraz starego wygę na rozegraniu Pawła Zagumnego. Jest też cała grupa zmienników, którzy tylko czekają na swoją szansę.