W grze zostali już tylko najlepsi. W nowej polskiej grupie są Francja, Iran, Włochy i USA oraz te zespoły, które Polacy pokonali wcześniej, czyli Serbia, Argentyna i Australia. Nasza drużyna ma najwięcej punktów, żadnej porażki na koncie, wszystkie wygrane sety. Czego chcieć więcej?
Optymizm coraz śmielej wkrada się w serca polskich kibiców, którzy biją rekordy, zapełniając tłumnie również te hale, w których nie ma naszych siatkarzy. Tak było w Kraków Arenie, gdzie toczyły się najciekawsze boje, w gdyńskiej Ergo Arenie i katowickim Spodku. Siatkarze przyjezdnych ekip przecierali ze zdumienia oczy, bo to nie jest zjawisko normalne. Najczęściej gdy nie grają gospodarze, hale świecą pustkami. Ale nie w Polsce, tu zabawa trwa na całego.
Statystyki nie mówią wszystkiego. As serwisowy asowi nie jest równy, tak samo jak bloki, zdobyte punkty czy perfekcyjne przyjęcie. Wszystko zależy od kontekstu. Są zawodnicy, którym ręka nie zadrży przy grze na przewagi, a są i tacy, którzy tak mocnej psychiki nie mają. O naszej drużynie mówi się, że ma solidne przyjęcie, kąśliwy serwis, szczególnie flot, a kiedy Mariusz Wlazły ma swój dobry dzień, jesteśmy w stanie zbombardować każdego rywala mocną zagrywką.
Ale dla tych, którzy potrafią spojrzeć na statystyki ze zrozumieniem, są one kopalnią wiedzy. Już na początku turnieju można było założyć, że żaden z Polaków nie będzie przewodzić rankingowi najlepiej punktujących. Nasi rozgrywający (Zagumny i Wojciech Drzyzga) nie wystawiają piłek do jednego kilera, który kończy wszystko. Po pierwsze, takiego nie mamy, po drugie, przy tak dokładnym przyjęciu jest wiele innych możliwości skutecznego rozgrywania. Wystarczy prześledzić, jak w kolejnych meczach wyglądały zdobycze punktowe naszych siatkarzy. Rozkład ataku był szeroki: prawe i lewe skrzydło, środkowi, czasami wystawa do drugiej linii.
Nic dziwnego, że Wlazły w tym rankingu jest daleko. 55 pkt i 33. miejsce to wynik gorzej niż przeciętny, ale przecież nie o to chodzi Antidze. Ważna jest procentowa skuteczność, a tu już jest znacznie lepiej. Michał Winiarski, znakomicie grający kapitan polskiego zespołu, jest na piątym miejscu po pierwszej fazie grupowej na liście najlepszych atakujących. Nie Wlazły, tylko świetny przyjmujący. Lepsi od Winiarskiego są dwaj Kanadyjczycy Nicholas Hoag i Gavin Schmitt, Francuz Kevin Tille i Koreańczyk z Południa Jeong Kwan. Prowadzącego w klasyfikacji punktujących Francuza Antonina Rouziera nie ma w pierwszej piątce.