Mistrzostwa świata w siatkówce: Polacy wierzą w medal

Polacy dziś grają z Brazylią, a w czwartek z Rosją, ale nie narzekają na los. Wierzą w swoją medalową szansę.

Publikacja: 16.09.2014 02:00

Wsparcie kibiców w meczach z Brazylią i Rosją może być bezcenne

Wsparcie kibiców w meczach z Brazylią i Rosją może być bezcenne

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Ci, którzy myśleli, że losowanie grup będzie korzystne dla gospodarzy, są zaskoczeni. Polacy w prezencie od losu dostali mistrza olimpijskiego Rosję i wicemistrza Brazylię – najbardziej utytułowaną drużynę ostatniej dekady. W drugiej grupie są Francja, Niemcy i Iran. Różnicę widać gołym okiem.

Ale trener Polaków Stephane Antiga mówi spokojnie, że  jego zespół stać na awans do czołowej czwórki, potwierdzają to również zawodnicy. Aby awansować, trzeba choć jedno z dwóch arcytrudnych spotkań wygrać.

Ireneusz Mazur, były trener kadry twierdzi, że być może bliżsi sukcesu będziemy w drugim meczu, z Rosją. Kiedyś prowadzona przez niego drużyna, debiutując w Lidze Światowej pokonała Rosjan. Później takie zwycięstwa też miały miejsce, chociażby ostatnio w Memoriale Huberta Wagnera.

Rosja faworytem

Trzy lata temu w Wiedniu pokonaliśmy sborną w meczu o brązowy medal mistrzostw Europy. Na pamiętnych dla nas mistrzostwach świata w Japonii (2006) przeszliśmy drogę z piekła do nieba, wygrywając w tie-breaku, choć było już 2:0 dla rywali.

O meczach z dawnym Związkiem Radzieckim mogliby coś powiedzieć zawodnicy złotej drużyny Huberta Wagnera, szczególnie o zwycięskim finale na igrzyskach w Montrealu (1976), który przeszedł do historii polskiego sportu. Więcej jednak niż zwycięstw było porażek, i o tym też musimy pamiętać, oceniając realnie szanse obu zespołów.

Na papierze faworytem są Rosjanie, ale na boisku może być różnie, szczególnie że polskiej drużynie pomagać będzie 13 tysięcy kibiców w łódzkiej Atlas Arenie.

– Każdy, kto słyszał taki doping wie, jaką ma moc. Ale najlepiej mogliby o tym powiedzieć zawodnicy drużyny przeciwnej. Tylko oni wiedzą, jak trudno walczyć z siłą, która napędza gospodarza – twierdzi Mazur.

Sama hala też powinna być atutem naszej drużyny. Polacy grają w niej od początku drugiej fazy rozgrywek grupowych i już zdążyli się przyzwyczaić do jej specyfiki. Atlas Arena jest nietypowym obiektem dla siatkówki, punkty odniesienia, tak istotne w tej dyscyplinie, są daleko. Rosjanie i Brazylijczycy ostatnie mecze toczyli w Katowicach. Spodek jest zupełnie inny, bardziej przyjazny siatkarzom.

Najbardziej narzekają Rosjanie, bo nie mają atakującego. Wcześniej rozsypał się Nikołaj Pawłow, jeden z najlepszych atakujących świata, a w meczu z Brazylią poważnej kontuzji doznał jego zmiennik Paweł Moroz. A na długo przed mistrzostwami było już wiadomo, że trener Andriej Woronkow nie będzie mógł liczyć na znakomitego Maksyma Michajłowa. Nie wiadomo, czy Pawłow wróci do gry na czas, czy trzeba będzie przegrupować siły.

– A jeśli tak, to Rosjanie będą mieć problem – uważa Michał Mieszko Gogol, drugi trener Asseco Resovii Rzeszów, który w Katowicach analizował mecze z udziałem Rosjan i Brazylijczyków. – Być może atakującym będzie, tak jak na igrzyskach w Londynie, mierzący 218 cm środkowy Dmitrij Muserski, być może Woronkow sięgnie po inne rozwiązanie. Na igrzyskach w meczu z Brazylią atakował Dmitrij Ilinych, przy niektórych ustawieniach również Muserski. Ówczesny trener Władymir Alekno sięgnął po  to rozwiązanie, gdy Rosjanie przegrywali z Canarinhos 0:2 i stali już nad przepaścią. Ryzyko się opłaciło. Muserski zdobywał punkt za punktem, Alekno triumfował, Rosja zdobyła złoto, ale nie jest powiedziane, że teraz to również wypali – zastanawia się Gogol.

– Rosjanie to na tych mistrzostwach zespół nieobliczalny. Jeśli trafią z zagrywką, każdy ma z nimi problem, bo wtedy również ich blok jest straszliwy. Ale odrzuceni od siatki mogą się gubić, zagrywać jeszcze mocniej i popełniać więcej błędów – mówi Mazur. – Brazylia jest pewniejsza, bardziej uporządkowana, przez to chyba jednak trudniejsza do pokonania – dowodzi były trener naszej reprezentacji.

Ale Brazylia też ma problemy. Drobnej kontuzji doznał atakujący Wallace, na uraz mięśnia dwugłowego uda narzeka Murilo, ostoja w przyjęciu, a środkowy Sidao ponoć też nie jest okazem zdrowia.

W polskiej ekipie problemem jest stan zdrowia Michała Winiarskiego, najlepiej grającego naszego zawodnika, prawdziwego kapitana, który na tych mistrzostwach był w życiowej formie. Ponoć wróci najpóźniej na mecz z Rosją. Ból pleców już ustąpił, Winiarski porusza się bez problemów, ale czy nie straci formy, jaką prezentował wcześniej?

Brazylia ma dwóch naprawdę solidnych atakujących. Oprócz Wallace'a jest  mierzący 212 cm Leandro Vissotto. Nasz dzisiejszy rywal bardzo dobrze też kontruje i broni. To doświadczona, pewna swoich umiejętności drużyna, bardzo trudno ją złamać, bo walczy do końca.

Brazylijczycy są cierpliwi, gdy im nie idzie. Nie mają wprawdzie tak charyzmatycznych gwiazd, jak kiedyś, ale to wciąż zespół prezentujący najwyższą klasę. W pierwszym secie zwycięskiego grupowego meczu z Rosją (3:1) Brazylijczycy zaserwowali siedem asów, mocnymi ciosami na zagrywce wyeliminowali Muserskiego i zmusili rywali do ataku z sytuacyjnych piłek. Ci jednak nie rezygnowali, ryzykowali, atakowali z całych sił, ale popełniali sporo błędów. Trzeba jednak przyznać, że ogień był.

– Polacy muszą się przygotować na wymianę mocnych ciosów. To nie będą takie mecze jak z Francją czy Argentyną. Zarówno Brazylijczycy, jak i Rosjanie będą nas bombardować zagrywką od pierwszych minut, trzeba być na to przygotowanym. Rosjanie całkiem dobrze radzą sobie z zagrywką typu flot, gorzej przyjmują serwis z wyskoku. Wtedy często puszczają piłki lecące pomiędzy Aleksieja Spirydonowa i ich libero. Zdarza się im też źle oceniać odległość, myślą, że jest aut i rezygnują z odbioru  – twierdzi Gogol.

Blok jest wielką siłą Rosjan. W meczu z Niemcami zniszczyli takiego killera, jakim jest Georg Grozer.

Sześć tysięcy Finów

Podczas tych mistrzostw warto patrzeć nie tylko na boisko. Trybuny są pełne, gdy grają Polacy, ale nie tylko. Komplet widzów był też w Krakowie, gdy Francja spotkała się z Włochami, niewiele mniej kibiców oglądało mecz Amerykanów z Włochami. A przecież w Arenie Kraków, nowej pięknej hali, jest ponad 15 tysięcy miejsc. W katowickim Spodku trochę mniej, ale gdy Brazylia grała z Finlandią, też na trybunach było pełno.

Na mistrzostwa przyjechało 6 tysięcy Finów, choć ich zespołowi jeszcze daleko do światowej czołówki. Ale z Brazylią Finowie byli bliscy sensacyjnego zwycięstwa, do szczęścia zabrakło im niewiele, kibice mogą być z nich dumni.

Choć dla Finów te mistrzostwa to już historia, zapamiętają je na długo. Tak samo jak Kameruńczycy, najbardziej chyba lubiana, oprócz gospodarzy, drużyna turnieju. Nam postawili we Wrocławiu trudne warunki, wygrali pierwszego seta, w drugim bili się jak równym z równym, ale w pamięci najmocniej pozostaną ich gesty radości i uśmiech szczęścia po każdym udanym zagraniu.

Na pewno żal Amerykanów, którzy, wydawało się, pędzą pewnie po medal, ale przegrali z Argentyną i odpadli z turnieju.

Iran nas podziwia

W niedzielę Polacy liczyli po cichu na Serbów, że wygrają z Iranem i rozwiążą nasze problemy, ale ci przegrali 1:3. Wtedy nadeszły informacje z Bydgoszczy, że Argentyna walczy dzielnie z USA. Dziennikarze oglądali ten mecz na tabletach, siedząc w biurze prasowym, niektórzy jeszcze na trybunach Atlas Areny, a tam wokół nich kibice z Iranu. Wygrana Argentyny oznaczała, że ich drużyna zostaje w turnieju bez względu na wyniki innych spotkań. Jak oni się pięknie cieszyli.

– Jest nas tu niewielu, może 50 osób – mówił „Rz" jeden z nich, irański dentysta z Warszawy. – Nasza federacja nie pomyślała o nas, nie pomogła w zdobyciu biletów, ale jakoś dajemy sobie radę. Podziwiamy polskich kibiców, to dodatkowy zawodnik waszej drużyny. I tylko jeszcze uwaga do polskich dziennikarzy. Nie piszcie, że jesteśmy rewelacją, że nasze sukcesy to niespodzianka. Kilka lat temu tak, ale teraz już nie. Udowodniliśmy wcześniej, że należymy do światowej czołówki – tłumaczył czystą polszczyzną.

Iran grać będzie teraz w Katowicach w grupie z Niemcami i Francją, z dużymi szansami na awans do strefy medalowej. Polska – Iran jeszcze raz? Czemu nie, to byłby bez wątpienia pasjonujący mecz i święto na trybunach, dla nas i naszych gości. ?

>GRUPA G (KATOWICE)

Dziś (20.15): Francja – Niemcy

Jutro (20.15): Niemcy – Iran

Czwartek (20.15): Francja – Iran

>GRUPA H (ŁÓDŹ)

Dziś (20.15): Polska – Brazylia

Jutro (20.15): Brazylia – Rosja

Czwartek (20.15): Polska – Rosja

Zwycięzca grupy G zmierzy się w półfinale z drugą drużyną grupy H, a zwycięzca grupy H z drugim zespołem grupy G. Drużyny, które zajmą trzecie pozycje, zagrają w sobotę w Łodzi o 5. miejsce (13.30).

Półfinały w sobotę (16.30 i 20.15). Finał w niedzielę (20.15). Mecz o trzecie miejsce też w niedzielę (16.30). Wszystkie spotkania w Katowicach.

Ci, którzy myśleli, że losowanie grup będzie korzystne dla gospodarzy, są zaskoczeni. Polacy w prezencie od losu dostali mistrza olimpijskiego Rosję i wicemistrza Brazylię – najbardziej utytułowaną drużynę ostatniej dekady. W drugiej grupie są Francja, Niemcy i Iran. Różnicę widać gołym okiem.

Ale trener Polaków Stephane Antiga mówi spokojnie, że  jego zespół stać na awans do czołowej czwórki, potwierdzają to również zawodnicy. Aby awansować, trzeba choć jedno z dwóch arcytrudnych spotkań wygrać.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Siatkówka
Rusza gra o mistrzostwo Polski siatkarzy. Przyjaciele na wagę złota
Siatkówka
Siatkarki z Rzeszowa mistrzyniami Polski. Do sześciu razy sztuka
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne