Potrzebne dwa sety z Rosją

Walka o awans do strefy medalowej mistrzostw świata siatkarzy trwa. Brazylia pokazała, że potrafi wygrywać nawet jak ma problemy i po zwycięskim meczu z Rosją (3:0) jest już w najlepszej czwórce turnieju. O tym, który zespół będzie drugi, zadecyduje spotkanie Polaków z Rosjanami (czwartek, 20.15).

Publikacja: 18.09.2014 00:25

Potrzebne dwa sety z Rosją

Foto: AFP

Obaj trenerzy, Bruno Rezende i Andriej Woronkow wyciągnęli na ten mecz wszystko, co mają najlepszego nie bacząc na wcześniejsze urazy swoich zawodników. Wrócił Murilo Endres i skoncentrował się na dobrym przyjęciu zagrywki, znacznie więcej niż w meczu z Polską grał też atakujący Wallace, który udowodnił, że nawet z obolałym stawem skokowym jest znacznie lepszy od Leandro Vissotto.

Woronkow wreszcie mógł skorzystać z usług Nikołaja Pawłowa, chyba najlepszego w tym spotkaniu rosyjskiego siatkarza. To nie jest dobra wiadomość dla Stephane'a Antigi, gdyż tego atakującego w meczu z Polską będzie naprawdę bardzo ciężko zatrzymać. Ci, którzy myśleli, że to będzie wielkie spotkanie, na pewno są zawiedzeni. Nie było atmosfery, zaledwie kilka tysięcy ludzi w łódzkiej Atlas Arenie i w sumie przeciętny mecz. Po mistrzach olimpijskich (Rosja) należało oczekiwać znacznie więcej. Mistrzowie świata (Brazylia) zagrali znacznie lepiej i wygrali bez straty seta, ale też nie zachwycili.

- Rosjanie mieli problemy z zagrywką, i tym samym wyraźnie ułatwili nam zadanie – powiedział po meczu rozgrywający Canarinhos, Bruno Rezende, kapitan mistrzów świata i syn trenera.

W pierwszym secie emocji nie było, bo Rosjanie nie mogli w żaden sposób dobrać się do skóry Brazylijczykom. Bez potężnej zagrywki, w której celuje zwłaszcza ich olbrzymi środkowy Dmitrij Muserski (218 cm) trudno o realizację planu taktycznego. A Canarinhos tym razem serwowali zgodnie z założeniami. Tym samym Muserski otrzymywał niewiele piłek w pierwszym tempie, a Pawłow, choć najlepszy w swoim zespole, musiał walczyć z podwójnym, czy potrójnym blokiem.

Drugi set wyglądał podobnie jak pierwszy, dopiero w trzecim zaświtała nadzieja, że Rosjanie zaczną wreszcie grać, jak mistrzom olimpijskim przystoi i rozwiążą polskie problemy.

Gdyby wygrali to spotkanie nawet 3:2 Polska miałaby już zapewniony awans. Wygrana Brazylijczyków za trzy punkty oznacza, że teraz to my stajemy pod ścianą i musimy wyrwać Rosjanom w najgorszym wypadku dwa sety.

Trzeci partia wielkiego rewanżu za finał igrzysk w Londynie była najciekawsza. Rosjanie prowadzili 18:16, ale już kilka minut później z tej przewagi nic nie zostało. W końcówce mistrzowie olimpijscy nie mieli już wiele do powiedzenia. Brazylia wygrała 25:21, cały mecz 3:0 i teraz może spokojnie czekać na półfinały w Katowicach.

- Nasz sen dalej trwa. Jesteśmy drużyną mistrzów i znów to pokazaliśmy – powiedział Bruno Rezende, kapitan trzykrotnych mistrzów świata. A pytany o nerwową atmosferę po meczu z Polską dzień wcześniej, nie przeprosił, tylko powiedział, że ma w drużynie kilku zwariowanych chłopaków (po chwili dodał, że jednego lub dwóch), stąd te problemy. Trochę mijał się z prawdą, bo cała awantura była przecież już po zakończeniu meczu z Polakami, gdy okazało się, że po weryfikacji wideo ostatni, decydujący punkt w tie breaku został przyznany naszej drużynie.

FIVB tak naprawdę na to, co się stało we wtorek przed północą w Atlas Arenie, nie zareagowała. Przeprosiła tylko na specjalnie zorganizowanej konferencji za Brazylijczyków, ale chyba nie o to chodzi w tej sprawie.

Z klasą zachował się tylko Felipe Fonteles, były gracz Zaksy Kędzierzyn Koźle, który w wywiadzie dla Polsatu przeprosił polską publiczność, sypnął komplementami i dodał, że pretensje były skierowane do FIVB za zmiany regulaminu w trakcie imprezy, a nie do Polaków. Nie wiem, czy naprawdę tak myśli, ale przeprosiny wyglądały na szczere.

Teraz najważniejszy jest już tylko mecz Polaków z Rosjanami. Jeśli zagrają tak jak z Brazylią, to powinni sobie poradzić, ale pamiętajmy, że mistrzów z Londynu stać na znacznie więcej. Szczególnie Muserskiego, który w środę zagrał jedno ze swoich najsłabszych spotkań w reprezentacji.

Potencjał tego zespołu jest jednak wciąż ogromny, a powrót Pawłowa wiele zmienia. Jeśli na swoim, wysokim poziomie zagrają jeszcze pozostali: Grankin, Spiridonow, Ilinych, czy drugi środkowy Apalikow, będzie ich bardzo ciężko pokonać. Ale to nie oznacza, że mamy się bać. Wygraliśmy z Brazylią, dlaczego więc mamy nie wygrać z Rosją ? Tym bardziej, że wystarczy urwać im dwa sety i to my będziemy razem z Brazylią w półfinale, a zespół Woronkowa zostanie w Łodzi, by grać o piąte miejsce.

W drugiej grupie, podobnie jak w Łodzi, wielkich emocji nie było, a katowicki Spodek widział już znacznie lepsze mecze. Niemcy rozbili Iran 3:0, swoją moc pokazał Georg Grozer i teraz wszystko rozstrzygnie się w ostatnim spotkaniu pomiędzy Francją i Iranem. Iran musi wygrać 3:0 jeśli chce awansować, Niemcy ten awans mają już zapewniony.

— Janusz Pindera z Łodzi

Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia