Spotkanie o brąz w wykonaniu naszych siatkarzy było nierówne. Niezłe akcje przeplatali prostymi błędami, tracili seriami punkty, które później pracowicie odrabiali, ale sety wygrywali jednak Amerykanie.
Stephane Antiga, trener naszej drużyny, tym razem szybko musiał sięgnąć po zmienników. Przy stanie 17:13 dla rywali za Michała Kubiaka wszedł Rafał Buszek, później Fabiana Drzyzgę i Bartosza Kurka zastąpili Grzegorz Łomacz i Dawid Konarski. Amerykanie prowadzili 22:17 i wydawało się, że nic im nie grozi. Stracili jednak na chwilę koncentrację, popełnili kilka błędów i Polacy mieli już tylko punkt straty (22:23). Ale więcej prezentów w tej partii już nie było.
W drugim secie pogoń naszego zespołu za uciekającym przeciwnikiem zaczęła się bardzo późno. Przegrywaliśmy 19:24, ale po trzech asach serwisowych Mateusza Miki przewaga Amerykanów znowu zmalała do punktu (23:24). I tym razem nie było jednak szczęśliwego zakończenia. Rywale prowadzili więc już 2:0.
Ale w siatkówce to jeszcze nie jest wyrok. Historia tej dyscypliny zna wiele przypadków, kiedy przegrywająca drużyna podnosiła się z kolan i odwracała bieg meczu. Rosjanie na igrzyskach olimpijskich w Londynie w taki właśnie sposób pokonali Brazylijczyków.
I w trzecim secie pojawiła się szansa, by ten polsko-amerykański pojedynek poszedł w takim właśnie kierunku. Antiga w tym momencie nie korzystał już z usług słabo spisującego się Kurka (tylko 3 pkt w meczu), na ławce siedzieli Drzyzga i Kubiak. Francuz postawił na Łomacza, Konarskiego i Buszka, których wspierał nasz żelazny libero Paweł Zatorski i dwójka środkowych: Piotr Nowakowski i Mateusz Bieniek.