Polacy pomogli Amerykanom

Polacy w meczu o brąz przegrali z USA 0:3. Pierwsze miejsce dla Francji, która pokonała Serbię 3:0.

Publikacja: 19.07.2015 19:58

Polacy w meczu o brąz popełniali zbyt dużo błędów i przegrali

Polacy w meczu o brąz popełniali zbyt dużo błędów i przegrali

Foto: PAP/EPA

Spotkanie o brąz w wykonaniu naszych siatkarzy było nierówne. Niezłe akcje przeplatali prostymi błędami, tracili seriami punkty, które później pracowicie odrabiali, ale sety wygrywali jednak Amerykanie.

Stephane Antiga, trener naszej drużyny, tym razem szybko musiał sięgnąć po zmienników. Przy stanie 17:13 dla rywali za Michała Kubiaka wszedł Rafał Buszek, później Fabiana Drzyzgę i Bartosza Kurka zastąpili Grzegorz Łomacz i Dawid Konarski. Amerykanie prowadzili 22:17 i wydawało się, że nic im nie grozi. Stracili jednak na chwilę koncentrację, popełnili kilka błędów i Polacy mieli już tylko punkt straty (22:23). Ale więcej prezentów w tej partii już nie było.

W drugim secie pogoń naszego zespołu za uciekającym przeciwnikiem zaczęła się bardzo późno. Przegrywaliśmy 19:24, ale po trzech asach serwisowych Mateusza Miki przewaga Amerykanów znowu zmalała do punktu (23:24). I tym razem nie było jednak szczęśliwego zakończenia. Rywale prowadzili więc już 2:0.

Ale w siatkówce to jeszcze nie jest wyrok. Historia tej dyscypliny zna wiele przypadków, kiedy przegrywająca drużyna podnosiła się z kolan i odwracała bieg meczu. Rosjanie na igrzyskach olimpijskich w Londynie w taki właśnie sposób pokonali Brazylijczyków.

I w trzecim secie pojawiła się szansa, by ten polsko-amerykański pojedynek poszedł w takim właśnie kierunku. Antiga w tym momencie nie korzystał już z usług słabo spisującego się Kurka (tylko 3 pkt w meczu), na ławce siedzieli Drzyzga i Kubiak. Francuz postawił na Łomacza, Konarskiego i Buszka, których wspierał nasz żelazny libero Paweł Zatorski i dwójka środkowych: Piotr Nowakowski i Mateusz Bieniek.

I właśnie postawa tego ostatniego mogła wpłynąć na losy tego spotkania. Bieniek bardzo dobrze serwował, odrzucając Amerykanów od siatki, a nasz blok stanowił dla rywali zaporę nie do przejścia. Kiedy Polacy odskoczyli na pięć punktów (22:17), szansa na dalszą grę i kolejne sety była ogromna.

Niestety, nasi siatkarze postanowili pomóc Amerykanom. Seria prostych błędów wydawała się nie mieć końca, nic więc dziwnego, że reprezentanci USA szybko wyrównali (23:23). Po chwili ich przyjmujący Taylor Sander popisał się serwisowym asem, a w następnej akcji Maxwell Holt skorzystał z kolejnego prezentu naszych siatkarzy i było po meczu. Żal straconej szansy.

Tym bardziej że niewiele przecież brakowało, by to Polacy z Amerykanami (jak w Sofii w 2012 roku, gdy wygrali Ligę Światową), a nie Francuzi z Serbami, zagrali w wielkim finale. Niestety, w półfinale ulegli Francji 2:3. Przegrali dwa pierwsze sety, kolejne dwa rozstrzygnęli na swoją korzyść i w tie-breaku bili się z Trójkolorowymi do samego końca. Przy stanie 10:10 Fabian Drzyzga trzykrotnie wystawiał piłkę do Bartosza Kurka, najlepiej punktującego w tym meczu (28 pkt), i zrobiło się 10:13. Kurek dwukrotnie został zablokowany i raz przekroczył przy ataku linię trzeciego metra.

Ale Polacy się nie poddawali, doprowadzili do wyrównania (14:14), lecz ostatnie słowo należało jednak do Francuzów. Decydujący punkt zdobył najlepszy w ich ekipie Earvin N'Gapeth, blokując Kurka. To było jak rzut monetą, szczęście tym razem było po ich stronie.

Wcześniej w podobny sposób swoją szansę stracili Amerykanie. Przegrywali 0:2 w setach, wyrównali na 2:2 i w tie-breaku wysoko prowadzili z Serbią, ale zeszli z boiska pokonani. Brązowy medal, który ostatecznie wywalczyli, nie jest chyba dla nich satysfakcjonujący, bo liczyli na więcej. Podobnie Włosi, którzy już przed turniejem ponieśli bolesną porażkę, jaką było odesłanie do domu czterech podstawowych graczy, którzy złamali regulamin. Zaczęli jednak lepiej, niż oczekiwano, pokonali Serbów, ale nie dali rady Polakom i odpadli z dalszej rywalizacji. Tak jak gospodarze, co było największą sensacją.

Brazylijczycy nie ukrywali, że chcą ten turniej wygrać. Po przegranych mistrzostwach świata w Polsce czy ubiegłorocznym finale LŚ we Florencji (ulegli tam Amerykanom) sukces na własnym terenie, przed własną publicznością, miał być potwierdzeniem, że Canarinhos są wciąż faworytami wielkich imprez. Nic z tego, Brazylia po przegranej z Francją nie wyszła nawet z grupy. Na kolejną szansę, by udowodnić światu swoje mistrzostwo, musi poczekać do przyszłorocznych igrzysk. Też u siebie.

Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia