Lijewski to w końcu najlepiej opłacany do niedawna zawodnik Bundesligi. Przychodzi po to, żeby poprowadzić drużynę do największych sukcesów.
A jeszcze pół roku temu było w Kielcach niewesoło. Czerwiec 2011 był dla Vive jak cios na szczękę. Mimo wzmocnień (do zespołu dołączyli m.in. reprezentanci Słowenii Uros Zorman i Serbii Rastko Stojković) Vive przegrało z Wisłą Płock walkę o mistrzostwo Polski – po dwóch latach triumfów.
Tego nikt nie brał pod uwagę. Skład był już szykowany na kolejną Ligę Mistrzów, w drodze z Rhein-Neckar Loewen do Kielc były gwiazdy Bundesligi, reprezentanci Polski Grzegorz Tkaczyk i Sławomir Szmal, a tymczasem nie było pewności, czy zespół w Lidze Mistrzów zagra.
Polski Holender
Choć pieniądze już wydano, trzeba było zaczynać od nowa. Pojawiały się głosy, że za porażkę posadą zapłaci trener Bogdan Wenta, a z finansowania drużyny wycofa się Bertus Servaas.
Nie wiadomo, kto rozpuszczał te plotki, ale prezes im zaprzeczał. Zamiast się poddać, Servaas wywalczył dla Vive dziką kartę do turnieju eliminacyjnego, wystarał się o jego organizację, a Wenta i zawodnicy na boisku odrobili to, co popsuli sami w czerwcu.