Teoretycznie obie drużyny są poza zasięgiem polskiego zespołu prowadzonego przez Duńczyka Kima Rasmussena. Najbardziej prawdopodobny wydaje się więc awans z trzeciego miejsca, ale kalkulacji nie będzie. Po dwóch wygranych sparingach z Brazylią w minionym tygodniu Polki powinny poczuć przypływ wiary. Rywalki to piąta drużyna poprzedniego mundialu i szósta Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Momentami znakomicie broniła Anna Wysokińska, dobrze grała nasza druga linia, przyzwoicie spisywały się skrzydła.
– Zwycięstwa cieszą, ale dla mnie te mecze to przede wszystkim materiał do analizy. Aby na mistrzostwach uzyskać dobry wynik, musimy poprawić grę z kontrataku, szybciej rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym, wywierać większą presję na rywalki i pewniej czuć się w różnych wariantach obronnych – mówi „Rz" Rasmussen.
Duńczyk nie ukrywa, że nie zadowoli go wyjście z grupy. – Nie możemy do Serbii pojechać skupiając się na awansie do 1/8 finału. Naszym celem musi być sukces, pokonywanie jednej przeszkody za drugą. W drugiej rundzie w grze pozostaną już tylko najlepsze drużyny świata, a ja wierzę, że stać nas na znalezienie się w tym gronie. Odpadnięcie w fazie grupowej byłby porażką – tłumaczy.
Polki udział w MŚ zainaugurują w sobotę meczem z Paragwajem. W grupie zmierzą się też z innym południowoamerykańskim zespołem, Argentyną. – Nie będziecie mieli z nimi żadnych problemów – zawyrokowała po sparingach z naszymi szczypiornistkami skrzydłowa Brazylii Alexandra do Nascimento. Rasmussen jest ostrożniejszy, choć przegranych w meczach z tymi drużynami nie bierze pod uwagę.
Pierwszy mecz Polek w mistrzostwach świata w sobotę z Paragwajem