Katarczycy nie zwalniają tempa. Przed turniejem spodziewano się, że gospodarze zakończą udział w rozgrywkach najlepszych reprezentacji świata już po fazie grupowej. Tymczasem będą walczyli o medale.
W spotkaniu z Niemcami piłkarze prowadzeni przez trenera Valero Riverę od początku przeważali. Rywale z Europy nie byli już tak skuteczni i groźni, jak we wcześniejszych meczach. W pewnym momencie przegrywali nawet 9:16. Natomiast gospodarze, wspierani przez 15 tysięcy kibiców, byli niebywale pewni siebie. W ataku nie do zatrzymania był naturalizowany Kubańczyk Rafael Capote, który zdobył osiem bramek. Niemieckiemu zespołowi nie pomogła nawet bardzo dobra postawa bramkarza Silvio Heinevettera, który obronił 11 z 27 rzutów rywali (41-procentowa skuteczność).
Niemcy starali się odrabiać straty. Im bardziej się starali, tym bardziej się spieszyli. A im bardziej się spieszyli, tym więcej niedokładności wkradało się w ich poczynania. Ogrom błędów sprawił, że to Katar ostatecznie mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Wygrał 26:24 (18:14) i w meczu o finał zagra z Polską, która pokonała Chorwację 24:22 (12:10).
Kolejnym półfinalistą została Francja. W ćwierćfinale mistrzowie olimpijscy mierzyli się z rewelacją mistrzostw świata sprzed dwóch lat – Słowenią. Słoweńcy w 2013 roku w Hiszpanii niespodziewanie zajęli czwarte miejsce, choć od samego początku turnieju byli skazywani na rychły powrót do domu. Jednak wiadomo, że tym razem tego wyczynu nie powtórzą. Po jednostronnym spotkaniu, w którym emocji było jak na lekarstwo, przegrali z Francuzami 23:32 (10:18).
O wiele bardziej porywający mecz rozegrali Hiszpanie i Duńczycy. Obfitował on w zwroty akcji i dramaturgię, których nie powstydziłby się nawet Quentin Tarantino.