Pierwsza połowa była wręcz najlepszą rozegraną przez reprezentację za kadencji Marcina Lijewskiego i nie wymagało to szaleństwa w oczach ani husarskich skrzydeł. Polacy rywalizację z faworytem nawiązali bowiem dzięki rzetelności. Zdobyte bramki były efektem ułożonych akcji, a Adamowi Morawskiemu, który przed przerwą miał 38-procentową skuteczność, pomogła w pracy obrona.
Niemcy mają w zespole większe nazwiska, lepiej zarabiają i grają w silniejszych klubach, ale to Polacy wyglądali na solidniejszą drużynę. Wyróżniali się liderzy – Morawski, pracujący w ataku Kamil Syprzak, rzucający z drugiej linii Ariel Pietrasik – ale ważniejsze, że nie było słabszych punktów.