Przypominany na każdym kroku mecz mistrzostw świata z 2009 roku, kiedy zwycięstwo nad Norwegią dał Polsce rzut Artura Siódmiaka przez całe boisko do pustej bramki, miał natchnąć piłkarzy Patryka Rombla do boju. Sił i umiejętności na wyrównaną walkę starczyło jednak tylko przez kilka pierwszych minut.
Potem Norwegia wrzuciła piąty bieg i zaczęła odjeżdżać. Ogromne kłopoty sprawiały nam jej szybkie ataki, najlepszy mecz w turnieju rozgrywał Sander Sagosen, skutecznością imponował Sebastian Barthold, wybrany na MVP spotkania.
Czytaj więcej
Polacy zaczynają drugą rundę mistrzostw Europy meczem z Norwegią w Bratysławie. Bez punktów, ale z wiarą, że nie wszystko stracone.
Norwegowie rozkręcali się z minuty na minutę, a Polakom nic nie wychodziło. W ataku wyróżniał się tylko Szymon Sićko, rzuty karne pewnie wykonywał Arkadiusz Moryto. Zbyt dużo było w naszej grze prostych błędów i niedokładności - prezentów, z których przeciwnicy chętnie korzystali. Im dłużej trwało to spotkanie, tym bardziej rosła bezradność Polaków. Żadna z drużyn nie straciła jeszcze 40 bramek w turnieju.
O tej porażce trzeba jak najszybciej zapomnieć. Już w piątek o 18.00 mecz ze Szwecją, która zdobyła pierwsze punkty, wygrywając 29:23 z Rosjanami.