Zawodnicy Bogdana Wenty mieli zapomnieć, że awans do czołowej czwórki zapewnili sobie wcześniej, ale patrząc na pierwsze minuty meczu, trudno było uwierzyć, że grają z pełnym zaangażowaniem.
Przez 13 minut Polacy zdobyli dwie bramki, Wenta poprosił o czas i zapytał piłkarzy, po co w ogóle wyszli na boisko. – Trzeba grać! – krzyczał. Winę za słabą postawę swoich zawodników często zrzucał na kiepskich sędziów, za co zobaczył żółtą kartkę.
Żeby awansować do półfinałów Francuzi – mistrzowie olimpijscy i mistrzowie świata – musieli przynajmniej zremisować. Widać było, jak bardzo byli skoncentrowani, ale chyba spodziewali się po Polakach większego oporu.
– Fajnie, że wygraliśmy z Niemcami, Szwecją i Hiszpanią, fajnie, że zdobyliśmy szacunek u kibiców i ekspertów. Tylko że ten szacunek znacznie zmniejszyliśmy tym, jak graliśmy w pierwszej połowie. Byłem wściekły – mówił potem Wenta.
[srodtytul]Gorąco w szatni[/srodtytul]