Ubiegłoroczni wicemistrzowie świata zapowiadają, że w turnieju, który już w czwartek rozpocznie się w Norwegii będą walczyć o medal. Z taką grą, jak w pierwszej połowie przeciwko Białorusi może być jednak o to ciężko.
Trener Bogdan Wenta, wściekły na swoich zawodników, co chwila udzielał im ostrych reprymend. Po gwizdku kończącym pierwszą część pierwszy popędził do szatni, w której na pewno nie było cicho. Wyszła z niej jednak już zupełnie inna drużyna: nie tylko ze zmianami w składzie, ale też agresywna i konsekwentnie walcząca o każdą piłkę. - Tego brakowało w pierwszych 30 minutach, a przecież na tym opieraliśmy wcześniej swoją siłę. Nie przyjmuję tłumaczeń, że Michał Jurecki czy Karol Bielecki są słabi, bo u mnie nie ma gwiazd, ale jest zespół - tłumaczył po meczu trener.
W pierwszej połowie Polacy prowadzili tylko przy stanie 2:1, później swoją nieporadnością irytowali nie tylko Wentę, ale i trzytysięczną publiczność w hali w Elblągu, której fantastyczny doping podobno speszył polskich zawodników. Białoruś, chociaż też zagra w mistrzostwach Europy, nie zalicza się do potęg. Największą gwiazdą rywali, spośród których tylko trzech gra w pierwszoligowych klubach za granicą, był 70-letni trener. Spartak Mironowicz w 1992 roku prowadził reprezentację Wspólnoty Niepodległych Państw na igrzyskach w Barcelonie i przywiózł stamtąd złoto.
Słabszą dyspozycję Polaków, którzy przecież przegrali w tym roku już dwa mecze na towarzyskim turnieju (z Danią 30:31 i Norwegią 23:30), tłumaczy bardzo ciężkie zgrupowanie w Gdańsku, na którym przebywają od początku stycznia. Wenta przyznaje, że dopiero co skończył treningi siłowe i kondycyjne, a rozpoczął taktyczne, więc piłkarze mogą czuć się przemęczeni i dlatego nie najlepiej prezentują się w sparingach. - Wszyscy zawodnicy byli jakoś dziwnie spięci i nieporadni, dlatego też kilka razy wyprowadzili mnie z równowagi. O tym, że reprymendy ich tylko motywują, świadczą ostatnie mistrzostwa świata. Zanim zdobyliśmy na nich srebrny medal, też się trochę nakrzyczałem - mówi.
Skład na turniej w Norwegii nie jest jeszcze znany. W Elblągu wystąpiło 15 z 16 zawodników, którzy brali udział w mistrzostwach w Niemczech i oni wyjazdu mogą być niemalże pewni. O ostatnie miejsce walczą Bartłomiej Jaszka i Paweł Orzłowski, a ponieważ jeden z nich jest środkowym rozgrywającym, a drugi kołowym, zadecyduje raczej to, na której pozycji Wenta potrzebuje więcej zawodników.