Rz: Gdyby można było cofnąć czas, dużo by pan zmienił w przygotowaniach albo w kadrze, którą zabrał pan na mistrzostwa Europy?
Bogdan Wenta: Niczego bym nie zmieniał. Uważam, że przygotowaliśmy się optymalnie, a chcąc utrzymać system gry, który dał nam w ubiegłym roku wicemistrzostwo świata, nie miałem wielkiego wyboru wśród zawodników. Zawiedliśmy przede wszystkim w obronie, a w piłce ręcznej to ta formacja wygrywa mecze. Nie będę ukrywał, że po niektórych piłkarzach spodziewałem się znacznie więcej. Nie chcę wymieniać nazwisk, ale nawet osoba średnio znająca się na tym sporcie zauważyła dysproporcję pomiędzy pierwszą szóstką a graczami rezerwowymi. A przecież dotychczas naszą siłą był właśnie wyrównany skład.
Zapowiedział pan jego przewietrzenie. Jak duże będą zmiany?
Nie będzie to rewolucja, ale drobne korekty. Szukam wsparcia w ofensywie dla Bartka Jureckiego, którego nie było kim zastąpić, a taka sytuacja na turnieju jest niewyobrażalna. Niektóre nazwiska odkurzę dla reprezentacji, żadnego nowego talentu raczej nie dostrzegłem.
To, że pańska drużyna nie poradziła sobie z rolą faworyta, to kwestia słabej psychiki?