[b]"RZ": W jednym z wywiadów powiedział pan, że do Chorwacji jedziecie po złoto. Trener Bogdan Wenta tłumaczył, że takie deklaracje narzucają zawodnikom dodatkową presję. Nie boi się pan? [/b]
To nie była żadna deklaracja, tylko obietnica, że nie zadowolimy się byle czym. Jedziemy walczyć, dać z siebie wszystko i powtórzyć to, co dwa lata temu udało nam się osiągnąć w Niemczech, czyli znaleźć się przynajmniej w finale, a może nawet zostać mistrzami świata. To jest sport i gwarancji medalu nikt nie może dać. Cieszę się tylko, że przygotowania, tak jak dwa lata temu, udało nam się przebrnąć bez żadnej kontuzji.
[b]W Niemczech graliście jak u siebie, bo większość reprezentantów Polski występuje w Bundeslidze, teraz będą inne hale, inni kibice i dalej od Polski. [/b]
Jak będzie doping, to będzie nas niosło do przodu. Na gospodarzy możemy wpaść dopiero w półfinale, więc do tego czasu kibice nie powinni być do nas złowrogo nastawieni. Chciałbym, żeby ten turniej był podobny do tego w Niemczech. Tam wszystko było zorganizowane perfekcyjnie, już na meczach grupowych trybuny były wypełnione po brzegi.
To było coś wspaniałego. Fragmenty tamtych spotkań zawsze oglądam ze wzruszeniem. Już o tym nie myślę, skupiam się na kolejnych mistrzostwach, ale to, że wiem jak smakuje sukces, na pewno mnie jeszcze zmobilizuje.