To inni się nas boją

Jedziemy walczyć, dać z siebie wszystko i powtórzyć to, co dwa lata temu udało nam się osiągnąć w Niemczech, czyli znaleźć się przynajmniej w finale, a może nawet zostać mistrzami świata - mówi Mariusz Jurasik o rozpoczynających się dziś mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych

Aktualizacja: 16.01.2009 16:37 Publikacja: 16.01.2009 14:12

Mariusz Jurasik

Mariusz Jurasik

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

[b]"RZ": W jednym z wywiadów powiedział pan, że do Chorwacji jedziecie po złoto. Trener Bogdan Wenta tłumaczył, że takie deklaracje narzucają zawodnikom dodatkową presję. Nie boi się pan? [/b]

To nie była żadna deklaracja, tylko obietnica, że nie zadowolimy się byle czym. Jedziemy walczyć, dać z siebie wszystko i powtórzyć to, co dwa lata temu udało nam się osiągnąć w Niemczech, czyli znaleźć się przynajmniej w finale, a może nawet zostać mistrzami świata. To jest sport i gwarancji medalu nikt nie może dać. Cieszę się tylko, że przygotowania, tak jak dwa lata temu, udało nam się przebrnąć bez żadnej kontuzji.

[b]W Niemczech graliście jak u siebie, bo większość reprezentantów Polski występuje w Bundeslidze, teraz będą inne hale, inni kibice i dalej od Polski. [/b]

Jak będzie doping, to będzie nas niosło do przodu. Na gospodarzy możemy wpaść dopiero w półfinale, więc do tego czasu kibice nie powinni być do nas złowrogo nastawieni. Chciałbym, żeby ten turniej był podobny do tego w Niemczech. Tam wszystko było zorganizowane perfekcyjnie, już na meczach grupowych trybuny były wypełnione po brzegi.

To było coś wspaniałego. Fragmenty tamtych spotkań zawsze oglądam ze wzruszeniem. Już o tym nie myślę, skupiam się na kolejnych mistrzostwach, ale to, że wiem jak smakuje sukces, na pewno mnie jeszcze zmobilizuje.

[b]Oglądając fragmenty tamtych spotkań nie sposób nie dostrzec roli, jaką odgrywał Grzegorz Tkaczyk. Bardzo go wam brakuje? [/b]

Inni na jego pozycji też dadzą radę. Adam Wleklak jest w kadrze od dziesięciu lat, Bartek Jaszka po przenosinach do Niemiec zrobił kolosalne postępy i to może być jego turniej. Grześka mi żal, boli mnie, że go tu nie ma, bo był... to znaczy jest świetnym zawodnikiem.

Bez niego to na pewno nie jest ta sama drużyna. Nie mówię, że gorsza, ale inna. Grzesiek był prawdziwym kapitanem, prowadził nas, dyrygował i wkładał do drużyny przede wszystkim dużo serca. Mam nadzieję, że jeszcze wróci do reprezentacji.

[b]Po udanych mistrzostwach świata, na dwóch dużych turniejach nie udało się wywalczyć medalu. Uda się tym razem? [/b]

W drużynie są ci sami zawodnicy, tylko dwa razy bardziej doświadczeni. Myślę też, że jesteśmy mocniejsi psychicznie. Przyzwyczailiśmy się, że świat nie patrzy na nas, jak na kopciuszka, ale wie już kim jesteśmy. Szanujemy wszystkich przeciwników, ale to oni muszą się teraz nas bać, bo my nie boimy się nikogo.

[b]Zaraz po igrzyskach olimpijskich chyba tak pan nie myślał? [/b]

Po przegranym ćwierćfinale z Islandią miałem najtrudniejsze dni w karierze. Marzyłem o wyjeździe do Pekinu i marzenie się spełniło, ale tak niewiele zabrakło, by na stałe zapisać w historii. Następnego dnia po meczu z Islandią wstałem i chciałem iść na trening, nie akceptowałem tego, że odpadliśmy, nie wierzyłem, że nie będziemy grać o medal.

Może nie męczyłoby mnie to teraz tak bardzo, gdybym był młodszy, bo przecież nie mam już raczej szans wytrwać w formie do igrzysk w Londynie.

[b]Jako jeden z najbardziej doświadczonych w kadrze - czuje pan jeszcze coś wyjątkowego, gdy grają polski hymn przed meczem? [/b]

Tak, to się nie zmienia, to nie przechodzi. To nie jest stres, tylko takie mrowienie na całym ciele, dreszcze. Czuję, że rośnie adrenalina, dzieje się tak za każdym razem i nie potrafię tego nawet dobrze opisać. Trzeba stanąć na środku parkietu i to przeżyć, nie ważne w jakiej dyscyplinie.

[b]Nie boi się pan, że młodych zje stres? Wasz drugi bramkarz Adam Malcher nie wydaje się być pewny swoich możliwości... [/b]

Brakuje mu doświadczenia, ale wrażenie po treningach i turnieju noworocznym w Czechach zostawił po sobie świetne. Jakbym był trenerem też szukałbym dwóch zupełnie innych bramkarzy, a tak właśnie jest w przypadku Malchera i Sławka Szmala.

Szmal jest mniejszy, szybszy, broni refleksem. Malcher ma inną technikę, jest dużo potężniejszy, ma duży zasięg ramion i nóg. Myślę, że będą się świetnie uzupełniać. A inni? Przez dwa lata przez kadrę przewinęło się kilkunastu zawodników, a jednak trzon pozostał taki sam.

Jesteśmy w Polsce najlepsi, widocznie trener doszedł do wniosku, że ci, których z nami nie ma, muszą jeszcze poczekać na swój czas, albo są zwyczajnie za słabi i ich czas nie nadejdzie nigdy. Chciałbym, żeby w Polsce było 600 świetnych zawodników, bo od nadmiaru głowa nie boli, ale niestety tak nie jest.

[b]"RZ": W jednym z wywiadów powiedział pan, że do Chorwacji jedziecie po złoto. Trener Bogdan Wenta tłumaczył, że takie deklaracje narzucają zawodnikom dodatkową presję. Nie boi się pan? [/b]

To nie była żadna deklaracja, tylko obietnica, że nie zadowolimy się byle czym. Jedziemy walczyć, dać z siebie wszystko i powtórzyć to, co dwa lata temu udało nam się osiągnąć w Niemczech, czyli znaleźć się przynajmniej w finale, a może nawet zostać mistrzami świata. To jest sport i gwarancji medalu nikt nie może dać. Cieszę się tylko, że przygotowania, tak jak dwa lata temu, udało nam się przebrnąć bez żadnej kontuzji.

Pozostało 86% artykułu
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy ponownie w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Uciekają marzenia, Polki przegrały ze Szwedkami
Piłka ręczna
Industria Kielce ma piłkę meczową. Tałant Dujszebajew: Musimy wziąć nóż w zęby
PIŁKA RĘCZNA
Czekaliśmy na to od lat! Polki zagrają o medale mistrzostw Europy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka ręczna
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Polki stoją murem za trenerem. Czy go uratują?