To nie tak miało wyglądać. Chociaż wszyscy oczekiwali, że obie drużyny spotkają się w finale i że walka będzie zacięta, to niewielu się spodziewało, że Wisła zdoła wygrać jeden mecz w Kielcach. Vive to zdecydowani faworyci, mający lepszych zawodników, bardziej doświadczonego trenera i fanatycznych kibiców, którzy potrafią stworzyć w Hali Legionów niesamowitą atmosferę, niosącą do zwycięstw.
Tymczasem to wszystko nie wystarczyło, żeby wygrać drugi mecz finału. Wisła zwyciężyła po dogrywce 32:30 i teraz to zespół z Płocka jest teoretycznie w lepszej sytuacji przed drugą częścią świętej wojny, jak nazywane są mecze obu drużyn. To była już druga porażka Vive w tym sezonie (druga z odwiecznym rywalem), co od dawna się mistrzom Polski nie zdarzało. W zespole Bogdana Wenty zawiodły przede wszystkim największe gwiazdy.
Trener zdjął już w pierwszej połowie z boiska Mariusza Jurasika i Michała Jureckiego. Pierwszy po spotkaniu przepraszał kibiców za swoją grę, drugi otwarcie przyznał, że jest zły na siebie i bez formy. O tym, jak Vive grało w miniony weekend, najlepiej świadczy fakt, że najlepszym zawodnikiem drużyny został wybrany bramkarz Marcus Cleverly. Czy przez tydzień coś się zmieniło, okaże się już w sobotę. Prezes Bertus Servaas zdradził, że zarząd klubu spotkał się z zespołem i był bardzo zbudowany tym, co usłyszał od zawodników. Według niego rozmowa była „dorosła i otwarta", i teraz mocniej wierzy w zwycięstwa nad Wisłą.
W Płocku też ostrożnie wypowiadają się na temat swoich szans. Piotr Chrapkowski, który był bohaterem drugiego meczu, przewiduje ciężką walkę i zapowiada, że będzie się mobilizował, słuchając ostrej, rockowej muzyki. Adam Wiśniewski mówi wprost, że faworytem jest Vive, a Michał Kubisztal, który od przyszłego sezonu zamienia Fuechse Berlin na Płock, przyznaje, że jego nową drużynę czeka niesamowicie ciężkie zadanie. Kubisztal w przyszłym sezonie ma zastąpić reprezentanta Norwegii Vegarda Samdahla, który wraca do Vikinga Stavanger – klubu, w którym rozpoczynał karierę. O kontuzjach w obu zespołach nie słychać. Przed takimi meczami zresztą nikt do problemów ze zdrowiem się nie przyzna. Ból można pokonać łatwiej, rywale na pewno nie ustąpią.
Sześciu Polaków
Gdyby trener Wenta nie był zajęty walką o mistrzostwo Polski, to jako selekcjoner reprezentacji byłby pewnie w Kolonii na Final Four Ligi Mistrzów. W trzech drużynach gra tam łącznie aż sześciu jego zawodników: w Rhein-Neckar Loewen Karol Bielecki, Sławomir Szmal i Grzegorz Tkaczyk (dwaj ostatni przenoszą się latem do Kielc), w HSV Hamburg bracia Krzysztof i Marcin Lijewscy, a w Renovalia Ciudad Real Mariusz Jurkiewicz. Tylko Barcelona Borges nie ma w składzie naszego reprezentanta. Barcelona w półfinale zagra z Rhein-Neckar Loewen (15.15, Polsat Sport Extra), HSV Hamburg z Renovalia Ciudad Real (retransmisja o 0.40, Polsat Sport Extra). Mecz o 3. miejsce (15.15, Polsat Sport) i finał (18.00, Polsat Sport) w niedzielę.