Przez lata gwiazdy broniły się przed polską ligą, jak mogły. Kluby mało płaciły, rozgrywkom brakowało emocji. Nawet kiedy w 2007 roku reprezentacja Polski prowadzona przez Wentę zdobywała wicemistrzostwo świata, marzeniem polskiego piłkarza było, żeby jak najszybciej wyjechać za granicę. Vive Targi Kielce, kupione w 2002 roku jeszcze jako Iskra przez Holendra Bertusa Servaasa, po mistrzostwie wywalczonym w 2003 r. długo szukało swojej drogi. Sprowadzani hurtowo piłkarze ze Wschodu przez pięć lat nie potrafili wygrać ligi.
Servaas nie tracił entuzjazmu. Budował swoje imperium powoli – tak jak firmę Vive, która z małego importera odzieży używanej stała się jednym z największych w branży. Servaas nie działał sam, wszedł w piłkarski biznes, szukając partnerów, klub wspierany jest teraz przez ponad stu mniejszych sponsorów. Prezes, kiedyś nieudolnie kopiący piłkę w Ajaksie, zachorował na piłkę ręczną – oglądał mecze między kibicami, z szalikiem na szyi.
Bertus Servaas nie działa sam, klub wspiera ponad stu drobnych sponsorów
Sukces reprezentacji Wenty i medialne szaleństwo związane z jego piłkarzami pokazały drogę do sukcesu. W 2008 roku Servaas przekonał Związek Piłki Ręcznej w Polsce, że Wenta poradzi sobie, prowadząc jednocześnie kadrę i klub. Do Kielc zaczęły przychodzić gwiazdy, które grą w reprezentacji Polski zdobyły serca kibiców. Z pomocą przyszedł też kryzys w Europie, okazało się, że w Kielcach płacą całkiem przyzwoicie, a już na pewno – na czas.
Przeciętna płaca w Vive Targi Kielce to 10–15 tysięcy euro miesięcznie. Ale niektórzy piłkarze, jak Karol Bielecki czy Krzysztof Lijewski, zarabiają nawet dwa razy więcej, a część pensji wypłaca Rhein-Neckar Loewen, poprzedni klub, którego nie było już stać na wypełnienie całości kontraktów z Polakami.