Polki i Serbki znalazły się w miejscu, w którym zdaniem ekspertów nie powinny być. Przed mistrzostwami wszyscy mówili, że o złoto zagrają obrońca tytułu Norwegia z wicemistrzem sprzed dwóch i czterech lat – Francją. Niespodziankę mogły sprawić Czarnogóra, Niemcy i Hiszpania.
Ale mistrzostwa w Serbii są jednym wielkim zaskoczeniem. W turnieju nie ma już nikogo z faworytów, w piątkowych półfinałach zmierzą się Brazylia z Danią oraz Polska z gospodarzem turnieju, Serbią. Oba mecze odbędą się w Belgradzie.
Dania w 2004 r. wygrała igrzyska olimpijskie, ale ostatnio żadna z tych reprezentacji nie odniosła sukcesu, dlatego trudno wskazać faworyta do złotego medalu.
W Polsce mecze kobiecej reprezentacji jeszcze nigdy nie cieszyły się takim zainteresowaniem. Środowy ćwierćfinał z Francją obejrzały w TVP 2 prawie 4 miliony widzów. Możliwe, że dziś ten rekord zostanie pobity, choć mecz z Serbią zacznie się o 18.00, a nie o 20.45, jak wcześniej planowano.
Niezależnie od godziny rozpoczęcia spotkania zawodniczki Kima Rasmussena nie będą miały łatwego zadania. Grają z gospodyniami turnieju – drużyną, która w ćwierćfinale wyeliminowała Norweżki, obrończynie tytułu.