Chorwaci zajęli trzecie miejsce na igrzyskach olimpijskich w Londynie i w mistrzostwach Europy 2012. Rok później, na tej samej pozycji, zakończyli mistrzostwa świata, więc brązowy kolor działa już na nich jak płachta na byka. Chcą w końcu powrócić do sukcesów sprzed paru lat.
W porównaniu z tym, co Chorwaci osiągali kiedyś, brąz to nagroda pocieszenia. Ta drużyna zdobywała złoto mistrzostw świata (2003 r.) oraz dwa mistrzostwa olimpijskie (1996 i 2004 r.). Na złoty medal mistrzostw Europy wciąż czeka.
Chorwaci wierzą, że w tym roku wreszcie się go zdobędą. Zanim awansują jednak do półfinałów, muszą przebrnąć fazę zasadniczą.
Zawodnicy trenera Slavka Goluzy najpierw przegrali 25:27 (17:18) z Francją, a wczoraj wygrali z Rosją 33:25 (16:11). Jednak w pierwszej połowie zdarzały im się słabsze momenty. Jeżeli Polacy chcą dziś wygrać z Chorwatami, nie mogą liczyć tylko na ich chwilową niemoc. – Chorwacja to zespół kompletny. Aby z nimi wygrać, nasza drużyna będzie musiała wspiąć się na wyżyny swoich możliwości – mówił w rozmowie z „Rz" były rozgrywający reprezentacji Polski Grzegorz Tkaczyk.
– Chorwaci mają fantastycznych zawodników na każdej pozycji. Ich piorunującą bronią są skrzydła, zarówno w kontratakach, jak i ataku pozycyjnym Ivan Cupić i Manuel Strlek, moi koledzy z Vive Targów Kielce, są w stanie zrobić wszystko – twierdzi Tkaczyk.