Reklama
Rozwiń

Potrzebne zmiany, ale bez rewolucji

Kapitan reprezentacji piłkarzy ręcznych o mistrzostwach Europy i o przyszłości drużyny.

Publikacja: 27.01.2014 00:40

Jakie to były mistrzostwa? Niektórzy mówią o turnieju straconych szans.

Sławomir Szmal:

Ciekawe jak szybko zmieniają się opinie, przed mistrzostwami byliśmy skazywani na porażkę, teraz mówi się o straconych szansach. W Danii zagraliśmy kilka dobrych meczów i pokazaliśmy charakter. Włożyliśmy masę pracy w przygotowanie do tego turnieju i w dużej mierze udało się to przełożyć na same mecze. Z każdym mieliśmy szansę na zwycięstwo, ze wszystkimi graliśmy jak równy z równym. Symbolem niech będzie mecz z Francuzami, z którymi w ostatnich latach tylko raz udało się nam zremisować. Tym razem przegraliśmy jedną bramką, a przecież w drugiej połowie z sześciu czystych pozycji nie potrafiliśmy zdobyć bramki.

Szóste miejsce w Europie. To jest dziś wasze miejsce w szeregu?

Nie jestem w stanie tego ocenić. Mogło być lepiej, mogło być gorzej. Musimy nauczyć się wygrywać, grać równiej, wyciągać wnioski. Na pewno nie powinniśmy przegrać z Serbią, na pewno nie powinien się zdarzyć taki mecz jak z Białorusią, choć akurat tam w końcówce pokazaliśmy, że potrafimy walczyć jak mało kto. Ale prawda jest taka, że w ostatnich dwóch-trzech latach nasze wyniki były coraz gorsze. Nie lecieliśmy do Danii z wielkimi oczekiwaniami. Gdyby ktoś wtedy powiedział, że będziemy walczyć o półfinał, to bralibyśmy to w ciemno.

Która porażka bolała najbardziej? Ta z Chorwatami w meczu o półfinał?

Każda bolała, ale mecz meczowi nierówny. Inaczej patrzy się na porażkę, gdy zespół przegrywa pięcioma-sześcioma bramkami, gra słabo i popełnia błędy, inaczej, gdy po wyrównanym meczu rywal jest lepszy o jedną bramkę. Chyba największe zarzuty mieliśmy do siebie po ostatnim meczu z Islandczykami, bo każdy popełniał w nim błędy, które przesądziły o naszej przegranej. Ten mecz miał w ogóle dziwny przebieg. Mieliśmy dużo materiałów wideo o Islandii, byliśmy świetnie przygotowani i zaczęliśmy znakomicie. Kiedy wydawało się, że kontrolujemy przebieg gry, ich trener dokonał kilku zmian i ci wchodzący zawodnicy nas zaskoczyli, a w końcówce zabrakło nam też chyba sił. Zresztą Islandia to dla nas niewygodny rywal, od lat dobija się do czołówki i nieraz pomieszała nam szyki. Tak było, gdy graliśmy o półfinał igrzysk olimpijskich w Pekinie czy w meczu o trzecie miejsce na mistrzostwach Europy cztery lata temu.

Graliście w Danii bardzo nierówno, świetne okresy przeplatając słabymi. Z czego to wynikało?

Ja bym tej nierównej gry specjalnie nie krytykował. Takie mecze zdarzają się najlepszym. Po prostu czasami są dłuższe przestoje, kiedy nic nie wychodzi. To nie jest kwestia gry całej drużyny, tylko indywidualnych błędów. Powinniśmy lepiej strzelać karne, czasami mogliśmy grać mniej nerwowo. Ale moim zdaniem elementy, które przygotowywaliśmy na treningach, przede wszystkim grę w obronie i w bramce, wyszły znakomicie. To była główna siła naszego zespołu. Przez lata na tym była zbudowana moc Francuzów, oni dominowali właśnie dzięki obronie, a nie indywidualnościom.

Które drużyny zrobiły na panu największe wrażenie?

Znakomity turniej rozegrali Duńczycy i Francuzi, to oczywiste. Pierwsi do finału doszli niepokonani, drudzy w poprzednich rundach przegrali tylko jeden mecz, który jednak o niczym nie decydował. Szacunek mam też dla Islandczyków. Oni nie mają superzawodników, ale są waleczni, dużo biegają, bardzo pracują i pozostają w czołówce. Ogromny postęp zrobili Białorusini. Trzy-cztery lata temu to była zupełnie inna drużyna.

Czego wam dziś brakuje do najlepszych?

Potrzebujemy czasu. Powoli widać przemianę tej drużyny. Pojawiają się nowi gracze i zaczynają odgrywać pierwszoplanowe role. Takimi zawodnikami są na przykład Piotrek Wyszomirski czy Jakub Łucak, którzy z czasem będą tworzyli trzon reprezentacji. Zmiana pokoleniowa jest konieczna, ale rewolucji nie potrzebujemy. Podstawa drużyny jest mocna, nie możemy rezygnować z doświadczenia, jednak młodzi zawodnicy powinni spędzać na parkiecie coraz więcej czasu.

Najbliższe cele to ME 2016 w Polsce i dobry występ na igrzyskach w Rio. ?Będziecie gotowi?

Jeżeli chodzi o mnie, to bardzo odległa perspektywa. Nie wiem nawet, czy załapię się do drużyny na kolejne mistrzostwa Europy, które rozegramy w Polsce za dwa lata. Młodsi zawodnicy nacierają, a ja nie będę pchał się do kadry za wszelką cenę. A młodym ten czas minie szybko. Oby przed naszą publicznością rozegrali turniej życia i później budowali na tym przygotowania do igrzysk.

— Rozmawiał Jakub Gregorowicz

Jakie to były mistrzostwa? Niektórzy mówią o turnieju straconych szans.

Sławomir Szmal:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Piłka ręczna
Marcin Lijewski nie będzie już trenerem reprezentacji. Nie było wyjścia
Piłka ręczna
Industria Kielce gra o przetrwanie w Lidze Mistrzów. Czy Tałant Dujszebajew może odejść?
Piłka ręczna
Kolejna rewolucja w polskiej piłce ręcznej. Selekcjoner Marcin Lijewski straci pracę
Piłka ręczna
Marcin Lijewski: Dajcie nam czas. Gorzkich pigułek będzie więcej
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka ręczna
Sławomir Szmal dla "Rzeczpospolitej": Nie mogliśmy zamieść sprawy Kamila Syprzaka pod dywan
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń