Islandczycy nie zaczęli tego turnieju najlepiej. W pierwszym meczu grupy C przegrali aż 16:24 ze Szwedami. Aby móc marzyć o awansie do kolejnej fazy, Islandia nie mogła pozwolić sobie na kolejną kompromitującą porażkę. W niedzielę nadarzyła się idealna okazja, by wrócić na właściwe tory.
Zespół Arona Kristjanssona mierzył się z Algierią. Przeciwnik na pierwszy rzut oka niezbyt wymagający, zatem o zwycięstwo powinno być łatwo. Jednak pozory myliły, bo w pierwszej połowie islandzcy zawodnicy razili nieskutecznością zarówno w ataku, jaki i obronie. Do przerwy przegrywali 12:13. Ale potem przypomnieli sobie, że to oni tworzą drużynę, która nieraz walczyła o najwyższe cele najważniejszych imprez. Błędy udało się wyeliminować i ostatecznie reprezentacja Islandii triumfowała 32:24.
Drugie wysokie zwycięstwo odnieśli Szwedzi. Tym razem pokonali Czechów 36:22 (19:10). Ten mecz był popisem Kima Anderssona. Szwedzki rozgrywający zdobył aż dziesięć bramek. To głównie jemu Szwecja zawdzięcza kolejne dwa punkty i pozostanie na pozycji lidera grupy C.
Jeszcze mniej litości dla swoich przeciwników mieli Duńczycy. Grupowi rywale Polaków udział w mistrzostwach świata rozpoczęli od kompromitującego remisu z Argentyną (24:24). Jednak wicemistrzowie świata i Europy powetowali sobie wszelkie niepowodzenia w meczu z Arabią Saudyjską (38:18). Trudno ocenić grę obu zespołów, bo zawodnikom z Danii udawało się absolutnie wszystko, a Arabii konstruowanie akcji, czy to w obronie, czy też w ataku, przychodziło z nadludzkim trudem.
W grupie D Polska zagra z Arabią Saudyjską w czwartek, a z Danią w sobotę.