Ten system kontroli działa od 2011 roku. Wprowadził go poprzedni prezes Europejskiej Federacji Piłkarskiej (UEFA) Michel Platini. Celem było doprowadzenie do sytuacji, w której kluby uczestniczące w europejskich pucharach działałyby jak przedsiębiorstwa – wydawałaby tyle, ile zarobiły.
UEFA chciała w ten sposób zapobiec piłkarskim bankructwom i to po części się udało. Siedem lat temu zadłużenie europejskich klubów objętych audytem wynosiło 1,7 miliarda euro. W ubiegłym roku spadło do 269 milionów.
Ale piłka nożna nie zawsze działa według podręcznikowych reguł ekonomii. W ubiegłym roku Paris Saint-Germain wydał na transfery trzech piłkarzy – Neymara, Kyliana Mbappe i Yuriego Berchiche'a – 420 milionów euro. Mistrzowie Francji znacznie przekroczyli dopuszczalny deficyt w wysokości 30 milionów euro na trzy sezony.
UEFA wszczęła „formalną procedurę" wobec PSG. Paryskiemu klubowi grozi wykluczenie z rozgrywek, sankcje finansowe lub zakaz transferów. Decyzja będzie ogłoszona na początku czerwca.
Ale to nie jedyny przypadek naruszenia obecnych przepisów. Bogaci właściciele nie stosują się do ograniczeń – Manchester City, AC Milan i kluby rosyjskie też wydają za dużo w stosunku do wpływów. O uporządkowanie tej niezdrowej sytuacji apelują do UEFA kluby działające według jasnych ekonomicznych zasad, jak chociażby Bayern Monachium czy Olympique Lyon.