Didier Deschamps w strugach rzęsistego deszczu odbierał złoty medal, zawieszał mu go na szyi przemoczony do suchej nitki prezydent Emmanuel Macron. Choć chmura nad Moskwą się oberwała, parasol znalazł się tylko dla Władimira Putina.
Gdy w końcu także Puchar Świata trafił w ręce francuskiego trenera, z pewnością stanęły mu przed oczami sceny sprzed 20 lat. Wtedy złoty krążek na szyi zawieszał mu Jacques Chirac, który przy okazji ucałował w łysą głowę bramkarza Fabiena Bartheza. Inaczej niż na Łużnikach, dekoracja na Stade de France odbywała się na trybunie honorowej, a piłkarze musieli się wspiąć po schodach, by odebrać trofeum. No i nie padało.
Tylko dwie osoby oprócz Deschampsa mogły przy okazji odbierania złotego medalu szukać podobnych analogii – Mario Zagallo i Franz Beckenbauer. Brazylijczyk i Niemiec zdobyli mistrzostwo świata jako piłkarze, a później sięgnęli po ten tytuł w roli selekcjonerów. Beckenbauer jako kapitan wzniósł puchar podczas rozgrywanego w ojczyźnie mundialu w 1974 r. 16 lat później jako selekcjoner poprowadził reprezentację RFN do zwycięstwa w finale Italia 90. Jego zespół po brzydkim meczu pokonał Argentynę 1:0 i tym samym wziął rewanż za finał sprzed czterech lat, z Meksyku. Beckenbauer zasłynął wówczas stwierdzeniem, że nadchodzi czas wielkiej dominacji Niemców, ponieważ po upadku muru berlińskiego będą mogli oni dołączyć do kadry piłkarzy ze wschodu i staną się niepokonani. Od momentu gdy wypowiedział tamte słowa, zjednoczone Niemcy czekały 24 lata na mistrzostwo świata, a piłkarze z byłej NRD nie odgrywali w ich reprezentacji znaczącej roli.
86-letni dziś Zagallo miał udział w niemal wszystkich tytułach zdobytych przez Brazylię. Jako piłkarz świętował dwa razy – w 1958 r. i 1962. Gdy osiem lat później Canarinhos trzeci raz zdobywali mistrzostwo, był już selekcjonerem kadry, a w 1994 r. asystentem trenera Carlosa Alberto Pareirry. Gdy Brazylia zdobywała swój piąty tytuł w 2002 r., Zagallo po raz pierwszy nie miał z tym nic wspólnego.
Deschamps w ciągu miesiąca z krytykowanego przez media i kibiców trenera, któremu zarzucano zbyt zachowawczą taktykę, stał się bohaterem. Dzień po zdobyciu przez Francję mistrzostwa świata paryskie metro zmieniło nazwy niektórych stacji, by uhonorować w dowcipny sposób piłkarzy, którzy zdobyli drugi tytuł dla Francji. Trener jako jedyny doczekał się dwóch takich przeróbek. Stację Notre-Dame-des-Champs zmieniono na Notre Didier Deschamps (Nasz Didier Deschamps), a Champs-Élysées-Clemenceau na „Deschamps Elysees – Clemenceau.