Lechia wciąż niepokonana, Pogoń znów przegrywa

Pogoń Szczecin po sześciu meczach tego sezonu Ekstraklasy nadal nie ma na koncie żadnego zwycięstwa. W meczu z Lechią Gdańsk Pogoń prowadziła wprawdzie po pierwszej połowie 1:0, ale ostatecznie przegrała 3:2 - relacjonuje Onet.

Aktualizacja: 25.08.2018 20:33 Publikacja: 25.08.2018 20:27

Lechia wciąż niepokonana, Pogoń znów przegrywa

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Po pięciu kolejkach w ligowej tabeli zdecydowanie wyżej plasowali się piłkarze z Gdańska, którzy mieli na swoim koncie aż 11. punktów i znajdowali się w czołówce. Szczecinianie byli natomiast sklasyfikowani w dolnej części stawki i mogli pochwalić się zaledwie dwoma zdobytymi oczkami - przypomina Onet.

Przez pierwszy kwadrans obie drużyny nie stworzyły sobie żadnej okazji do zdobycia gola, choć optyczną przewagę mieli gospodarze. W 19. minucie prowadzenie mogli objąć jednak goście. Strzał głową Stevena Vitorii z kilku metrów świetnie obronił Łukasz Załuska. W odpowiedzi, na bramkę Dusana Kuciaka uderzał Tomasz Hołota, ale golkiper Lechii nie miał problemów ze złapaniem piłki.

Kilka chwil później, na strzał z osiemnastu metrów zdecydował się Flavio Paixao. Załuska odbił futbolówkę wprost pod nogi Jakuba Araka, który nie skorzystał jednak z otrzymanego prezentu. Jeszcze ciekawiej było w 41. minucie, kiedy to Flavio w ostatniej chwili wybił piłkę z linii bramkowej po próbie Adama Frączczaka.

Lechia nie była jednak w stanie uchronić się przed stratą gola kilkanaście sekund później. Dośrodkowaniu z rzutu rożnego przedłużył Hołota, piłka trafiła do Kamila Drygasa, a ten nie miał żadnych kłopotów z umieszczeniem jej w siatce. Kilka minut później, okazało się, że trafienie 26-latka było jedynym, jakie padło na stadionie w Szczecinie w pierwszej połowie.

Druga część rywalizacja rozpoczęła się znakomicie dla gości. Po fatalnych błędach Pogoni i rykoszecie, piłkę do bramki Załuski skierował Lukas Haraslin. Niespełna pięć minut później, Lechia wygrywała już 2:1 - Michał Mak łatwo ograł Ricardo Nunesa i dośrodkował w pole karne wprost na głowę Vitorii, który celną „główką” dał swojej drużynie prowadzenie.

W 60. minucie doskonałą szansę zmarnowali podopieczni Kosty Runjaica. David Stec podał w tempo do Frączczaka, który jednak fatalnie chybił. Kilka chwil później, miejscowi kibice mogli jednak cieszyć się z drugiego gola swoich ulubieńców. Piłkę w polu karnym ręką zagrał Filip Mladenović, sędzia wskazał na wapno, a jedenastkę pewnie wykorzystał Drygas.

Szczecinianie nie cieszyli się jednak zbyt długo z remisu. Niespełna trzy minuty później błąd popełnił Załuska, który nie złapał łatwej piłki trąconej przez Paixao, co skrzętnie wykorzystał Adam Chrzanowski, zdobywając dla Lechii trzeciego gola.

Po utracie trzeciej bramki, piłkarze ze Szczecina mocniej zaatakowali swoich rywali, ale nie potrafili przekuć tego w poważne zagrożenie pod bramką Kuciaka. W 87. minucie po podaniu Radosława Majewskiego strzelał Mariusz Malec, ale uderzył obok słupka. Chwilę później, na uderzenia z dystansu zdecydowali się najpierw Drygas, a następnie Majewski - w obu przypadkach bardzo niecelnie.

W ostatniej minucie doliczonego czasu gry w polu karnym Lechii doszło do sporego zamieszania - najpierw doskonałą interwencją popisał się Kuciak, a następnie gdańszczan, po strzale Drygasa, uratował słupek. Kilka sekund później rozbrzmiał natomiast ostatni gwizdek sędziego. Tym samym, komplet punktów zainkasowali goście, którzy wciąż nie zaznali w tym sezonie smaku porażki. W odwrotnej sytuacji jest Pogoń, niemająca na koncie ani jednego triumfu.

Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 2:3 (1:0)

Bramki: Kamil Drygas (41, 66-karny) - Lukas Haraslin (50), Steven Vitoria (54), Adam Chrzanowski (69)

Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy