Po pięciu kolejkach w ligowej tabeli zdecydowanie wyżej plasowali się piłkarze z Gdańska, którzy mieli na swoim koncie aż 11. punktów i znajdowali się w czołówce. Szczecinianie byli natomiast sklasyfikowani w dolnej części stawki i mogli pochwalić się zaledwie dwoma zdobytymi oczkami - przypomina Onet.
Przez pierwszy kwadrans obie drużyny nie stworzyły sobie żadnej okazji do zdobycia gola, choć optyczną przewagę mieli gospodarze. W 19. minucie prowadzenie mogli objąć jednak goście. Strzał głową Stevena Vitorii z kilku metrów świetnie obronił Łukasz Załuska. W odpowiedzi, na bramkę Dusana Kuciaka uderzał Tomasz Hołota, ale golkiper Lechii nie miał problemów ze złapaniem piłki.
Kilka chwil później, na strzał z osiemnastu metrów zdecydował się Flavio Paixao. Załuska odbił futbolówkę wprost pod nogi Jakuba Araka, który nie skorzystał jednak z otrzymanego prezentu. Jeszcze ciekawiej było w 41. minucie, kiedy to Flavio w ostatniej chwili wybił piłkę z linii bramkowej po próbie Adama Frączczaka.
Lechia nie była jednak w stanie uchronić się przed stratą gola kilkanaście sekund później. Dośrodkowaniu z rzutu rożnego przedłużył Hołota, piłka trafiła do Kamila Drygasa, a ten nie miał żadnych kłopotów z umieszczeniem jej w siatce. Kilka minut później, okazało się, że trafienie 26-latka było jedynym, jakie padło na stadionie w Szczecinie w pierwszej połowie.
Druga część rywalizacja rozpoczęła się znakomicie dla gości. Po fatalnych błędach Pogoni i rykoszecie, piłkę do bramki Załuski skierował Lukas Haraslin. Niespełna pięć minut później, Lechia wygrywała już 2:1 - Michał Mak łatwo ograł Ricardo Nunesa i dośrodkował w pole karne wprost na głowę Vitorii, który celną „główką” dał swojej drużynie prowadzenie.