Pierwszy raz od roku 2008 Polska zagra o punkty bez Roberta Lewandowskiego. Trudno o optymizm, gdyż nawet w przypadku mało prawdopodobnego zwycięstwa w Guimaraes, reprezentacja zakończy ten rok poobijana i z najgorszym bilansem od lat.
Można odnieść wrażenie, że mecz z mistrzem Europy nie jest w naszym obozie nikomu na rękę. Ryzyko, że Brzęczek rozpocznie swoją kadencję od sześciu meczów bez zwycięstwa, jest duże. Oczywiście można liczyć na to, że Portugalczycy, którzy dzięki bezbramkowemu remisowi z Włochami w Mediolanie zapewnili już sobie zwycięstwo w naszej grupie, a zarazem awans oraz prawo organizacji turnieju finałowego Ligi Narodów, nie zagrają z nami do końca na poważnie.
Może trener Fernando Santos będzie chciał dać szansę piłkarzom drugiego planu? Może mecz z Włochami kosztował Portugalczyków dużo sił? Opieranie optymizmu na tak kruchych przesłankach nie byłoby jednak poważne. Nie sposób pozbyć się natrętnej myśli, że nawet grająca w rezerwowym składzie Portugalia może być dla nas rywalem bardzo wymagającym.
Plotki krążą
Niepokoi atmosfera wokół kadry. Kolejne pokolenia kibiców wysłuchują refrenu wygłaszanego przez wszelkiej maści ekspertów, że „reprezentacja to nie kółko wzajemnej adoracji i nie wszyscy piłkarze muszą się lubić". I chociaż to prawda, to wówczas, gdy drużyna narodowa osiągała sukcesy w eliminacjach Euro 2016, podczas turnieju we Francji, a także w trakcie kwalifikacji do MŚ 2018, jakoś tych truizmów fanom oszczędzano, gdyż na atmosferę największy wpływ mają wyniki.
Tymczasem już w trakcie mundialu w Rosji słyszało się o kiepskich relacjach w zespole, a po nieudanych mistrzostwach dobrze poinformowane źródła nadawały jeszcze częściej. A to o konflikcie Kamila Glika z Grzegorzem Krychowiakiem, a to o kwestionowaniu przywództwa Lewandowskiego (znów w roli głównej występować miał Glik). Teraz z kolei w internecie krąży plotka o bójce między Lewandowskim a Krychowiakiem, do której miało dojść po porażce z Czechami.