Kibice Lecha Poznań z obawą spoglądają w przyszłość – a na horyzoncie najbardziej prestiżowy mecz z Legią. Zimę zaczęli od poniesionej w kiepskim stylu porażki z Zagłębiem Lubin u siebie (1:2), ale jak się okazała było to tylko preludium. W miniony piątek zespół Adama Nawałki przegrał w Gliwicach z Piastem aż 0:4! Lech stracił cztery gole i nie był w stanie wbić nawet jednego po raz pierwszy od 2004 roku i porażki 0:4 u siebie z Amiką Wronki. Trenerem Lecha był wówczas Czesław Michniewicz. Była to jednak kompletnie inna rzeczywistość. Poznaniacy skończyli wówczas sezon na ósmym miejscu, ze stratą do mistrza (Wisły Kraków) blisko 30 punktów i nikt nie twierdził iż jest to lokata przynosząca wstyd. Po laniu od Amiki nikt też nie chciał zwalniać Michniewicza.
22. KOLEJKA
Dziś Lech jest pretendentem do tytułu i wedle deklaracji padających co sezon w Poznaniu, tylko mistrzostwo interesuje kierownictwo klubu. I dlatego właśnie w listopadzie sięgnięto po szkoleniowca z najwyższej półki, człowieka, który wydawało się, gwarantował iż Lech szybko doszlusuje do czołówki. Gdy Nawałka obejmował Lecha ten tracił 7 punktów do prowadzącej w tabeli Lechii Gdańsk. Sporo, ale klub z Gdańska znajdował się w zasięgu piłkarzy Kolejorza. Dziś, po blisko trzech miesiącach pracy byłego selekcjonera klub z Poznania traci do drużyny Piotra Stokowca 13 punktów. A to już naprawdę dużo.
Siedem punktów, to teraz strata do trzeciego miejsca – dającego awans do eliminacji europejskich pucharów . Bo chyba już raczej walka o puchary, a nie o tytuł, staje się powoli celem Lecha.
Nawałka ma powody do zmartwień. W piątek jego piłkarze powtórzyli wszystkie grzechy sprzed tygodnia – znów byli gorzej zorganizowaną drużyną, znów straszyła dziura w środku pola, przede wszystkim jednak znów zdecydowanie gorzej od rywali się poruszali. Piłkarze Nawałki biegali w jednym tempie, nie potrafili przyspieszyć, nie było żadnej arytmii w ich poruszaniu się po boisku, a co za tym idzie w ich grze.
Tym samym wróciły koszmary z przeszłości. Ten niedawnej i tej nieco bardziej odległej. Właśnie przygotowanie fizyczne było przecież jednym z największych problemów i jednym z głównych powodów klapy na mundialu. Piłkarze później się skarżyli, że byli „zjechani”. Nawałka przesadził wówczas z obciążeniami treningowymi i gdy przyszły dni próby, zawodnikom brakowało świeżości. Nie najlepiej wyglądały też starty Górnika Zabrze do rundy wiosennej w czasach gdy zespół prowadził były selekcjoner.