Nowym liderem został Piast Gliwice, który ma punkt przewagi nad Legią. W środę zespół Waldemara Fornalika jedzie do Szczecina, a w niedzielę podejmie u siebie Lecha.
Ten tydzień w europejskiej piłce stał pod znakiem niesamowitych come backów i odrabiania strat. Decydujące bramki – jak ta Lucasa Moury dla Tottenhamu w Amsterdamie – padały głęboko w doliczonym czasie gry, a przecież chwilę wcześniej w słupek uderzył napastnik Ajaxu Hakim Ziyech. Tymczasem okazało się, że na Ligę Mistrzów zapatrzyła się ekstraklasa. Końcówka niedzielnego meczu w Gliwicach obfitowała w emocje, których nie powstydziliby się w Champions League.
Walczący o mistrzostwo Piast prowadził u siebie z Jagiellonią 1:0. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu w prostej sytuacji faul popełnił Aleksandar Sedlar. Sędzia Jarosław Przybył poczekał aż piłka wyjdzie poza boisko i natychmiast zaczął nasłuchiwać podpowiedzi sędziego VAR, którym był zresztą najlepszy polski arbiter Szymon Marciniak.
Przybył w końcu podbiegł do monitora i sam obejrzał sytuację na wideo. Tym samym pozbył się wszelkich wątpliwości i wskazał na jedenasty metr – rzut karny dla Jagiellonii. Do piłki podszedł pozyskany zimą z Wisły Kraków Jesus Imaz. Ten, który w poprzednich meczach się nie mylił i wykorzystał wszystkie pięć rzutów karnych, jakie wykonywał w żółto-czerwonej koszulce Jagiellonii. Naprzeciw Imaza stał Jakub Szmatuła – człowiek, który w Gliwicach jest prawdziwą instytucją. 38-letni zawodnik, kilka lat temu już miał kończyć karierę i zostać trenerem bramkarzy w Gliwicach, ale dał się jeszcze namówić na kolejny kontrakt. Wówczas zdobył z Piastem prowadzonym przez Radoslava Latala wicemistrzostwo Polski, teraz jest o krok od pierwszego tytułu...
W tym sezonie Szmatuła jednak jest tylko rezerwowym. Do bramki wskoczył Frantisek Plach – Słowak, który w dodatku został sprowadzany do Gliwic z etykietą specjalisty od bronienia rzutów karnych. Trener Waldemar Fornalik przyznawał, że Szmatuła jest szalenie ważną postacią w zespole, to wciąż doświadczony bramkarz był formalnie kapitanem, ale w podstawowym składzie grał Plach. Słowak doznał jednak lekkiej kontuzji i okazało się, że na mecz z Jagiellonią do bramki będzie musiał wejść 38-letni kapitan.