Pod koniec pierwszej połowy Messi starł się przy linii końcowej z Garym Medelem. Kapitan reprezentacji Chile na boisku zachowuje się i wygląda jak herszt bandy, której wykroczenia są dużo poważniejsze niż zabieranie młodym kieszonkowego na słodycze.
Messi nie był w porządku, podciął Medela bez powodu, gdy piłka już była poza grą i zasłużył na upomnienie słowne, nawet żółtą kartkę. Zachowanie Argentyńczyka na tyle jednak rozsierdziło Chilijczyka, że zbliżył twarz do twarzy Messiego i zaczął coś mówić. W ciemno można obstawiać, że nie chodziło o przekazanie pozdrowień dla rodziny. Po chwili zaczął uderzać swoją klatką piersiową w pierś zawodnika Barcelony i go popychać.
Sytuacja wyglądała niecodziennie. Medel uderzał Messiego klatką piersiową i Argentyńczykowi szybko opadło ciśnienie, zdawał się równie zaskoczony, co przestraszony. Rozkładał ręce, by pokazać sędziemu, że to on jest ofiarą i sam nie dopuszcza się rękoczynów. W tym momencie na scenę wkroczył arbiter z Ekwadoru Mario Diaz de Vivar z czerwoną kartką w dłoni. Z boiska wyleciał Medel, co oczywiste, ale Ekwadorczyk wyraźnie pokazał, że pod prysznic udać ma się także Messi.
Zdjęcia, gdy Argentyńczyk – w dalszym ciągu taranowany przez Medela – spogląda z niedowierzaniem w kierunku czerwonej kartki wyciągniętej przez sędziego, przejdą zapewne do historii. Na szczęście dla Argentyńczyków wcześniej Messi zdołał szybko rozegrać rzut wolny i zaliczyć asystę przy golu Sergio Aguero. Później na 2:0 podwyższył Paulo Dybala i w momencie, gdy sędzia odesłał kapitanów obu zespołów do szatni, Argentyna prowadziła już 2:0.
To druga czerwona kartka w karierze Messiego. Obie dostał w koszulce Argentyny – pierwszą już po 40 sekundach debiutu w meczu z Węgrami w 2005 roku.