Wygrana z Olympiakosem Pireus i awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów uspokoiły nieco nastroje w Monachium, ale dopiero triumf w hicie Bundesligi może wyraźnie poprawić nerwową atmosferę.
Wydawałoby się, że trenowanie Bayernu to wymarzona posada. Wystarczy zadbać o dobre relacje z piłkarzami, a bawarski walec rozjedzie wszystko. Tyle że budowa autorytetu w szatni okazuje się dla niektórych zadaniem ponad siły, o czym przekonał się boleśnie Niko Kovac.
Liczba kandydatów do zastąpienia Chorwata z każdym dniem się kurczy. Odmówił Thomas Tuchel, rozmów nie podjął Ralf Rangnick, a Erik ten Hag, który pracował już w Monachium jako trener rezerw, wolał kontynuować swoją misję w Ajaksie.
Dziennik „Bild" napisał, że w weekend rozpoczną się negocjacje z Arsene'em Wengerem, klub potwierdził, że Francuz wyraził zainteresowanie posadą, jednak uprzejmie mu podziękowano. Do wzięcia są Jose Mourinho i Massimiliano Allegri, ale niewykluczone, że po ewentualnym zwycięstwie nad Dortmundem dłużej na stanowisku pozostanie Hansi Flick.
Trener-strażak przekonuje, że nie zawraca sobie tym głowy. – To, co zdarzy się po sobocie, w ogóle mnie nie obchodzi. Mam jak najlepiej przygotować zespół do tego meczu – podkreśla.